Sobota, godzina 9:30, piękne słoneczko - to wymarzony dzień na trening biegowy. Pani Basia z mężem Marcinem przygotowywali się do triathlonu. Impreza sportowa jest zaplanowana na maj.
To miał być piąty podbieg pod górę. Wcześniej przebiegli już 3 kilometry w ramach rozgrzewki trasą na Promenadzie. Na swojej drodze spotykają pana, który idzie ze smyczą, a kilkanaście metrów dalej wolno biegnie pies. Nagle doszło do czegoś nieoczekiwanego. - Mąż widział cały atak, biegł za mną. Kiedy rzucił się na mnie ten pies, pierwsze co sobie pomyślałam, to nie uciekać, ale że już jest po mnie. Ja tak krzyczałam! Pomyślałam, że może ten krzyk odstraszy go ode mnie. Ale nie było szans. Jak wspominam, to aż ciarki mam - wspomina pani Basia. Nie pamięta przebiegu całego zdarzenia. Wspomina jedynie, jak trzymała ręką spodnie. Spomiędzy palców tryskała krew. - Jedno jest pewne - nie życzę najgorszemu wrogowi czegoś takiego. Pies tak mnie pogryzł, że mam wyrwany kawałek ciała. Myślę, że teraz nie odważę się sama biegać - wspomina roztrzęsiona pani Basia.
Pan Marcin wspomina, że zareagował najszybciej, jak mógł. Agresywnego czworonoga udało się odsunąć. Zaskoczyło go jednak zachowanie jego opiekunów. - Właścicielka miała zerowe poczucie winy. Starał się oddalić z miejsca, ale zatrzymałem ją do czasu przyjazdu policji. Była bardzo agresywna - opisuje mąż pani Basi.
Owczarek był szkolony do ataku. Pies potraktował panią Basię jako pozoranta, jak tarczę. Zaatakował ją od tyłu, chwycił ręce, a jak się przewróciła, wyszarpał kawałek nogi. Właścicielka psa nawet nie wyraziła skruchy, nie przeprosiła rannej Basi. - Kilka minut przed tym zdarzeniem biegła tamtędy grupa trenujących dziewczynek. Wyobraźcie sobie, co by było, gdyby na miejscu mojej żony było dziecko - zastanawia się pan Marcin. Właścicielka owczarka razem z mężem praktykują treningi z psem na boisku i w okolicy. To podobno nie pierwszy raz, kiedy policja otrzymuje zgłoszenia w ich sprawie. - Pani na miejscu została ukarana mandatem w wysokości 100 zł za niewłaściwe trzymanie zwierzęcia. Będą prowadzone czynności w kierunku uszczerbku na zdrowiu - informuje nas oficer prasowy st. sierż. Damian Sokołowski.
Zobacz także: Naćpany 27-latek WISIAŁ za oknem trzymając się parapetu! Z jego mieszkania wydobywał się gęsty dym
- Sami mamy zwierzęta - psy i koty. Uwielbiam je. Szkoda mi tego psa, ale za zwierzęcie odpowiedzialny jest człowiek - mówi pani Basia, którą teraz czeka mozolne leczenie i długa rehabilitacja.
Policja apeluje o rozsądek. - Pies to wierny przyjaciel, ale gdy ich opiekunami są osoby nieodpowiedzialne, dochodzi do sytuacji takic,h jak ta. Nawet bardzo łagodny pies może zaatakować, gdy poczuje się zagrożony lub gdy się wystraszy. Pamiętajcie, aby podczas spacerów Wasze psy były w kagańcach i na smyczy - proszą mundurowi.