Do zdarzenia doszło 7 kwietnia podczas patrolowania centrum Myszkowa przez policjantów. Na ulicy 11 Listopada mundurowi z Samodzielnego Pododdziału Prewencji Policji z Częstochowy zauważyli popijającego alkohol 33-latka.
- Mężczyzna konsumował piwo w miejscu publicznym - mówi Barbara Poznańska z myszkowskiej komendy. - Takich interwencji, gdzie w miejscu publicznym ktoś pije alkohol jest mniej, ale ciągle się zdarzają - dodaje.
Ten gorący czas, gdy za oknem panuje zaraza, jest naznaczony rządowymi nakazami, by pozostać w domach. 33-latek to zlekceważył. Jak sam powiedział funkcjonariuszom z uśmiechem na ustach - Miałem potrzebę napić się alkoholu w miejscu publicznym, bo na świeżym powietrzu lepiej smakuje.
Teraz mu do śmiechu nie będzie. Nie dość, że za swoje przewinienie stanie przed sądem, to jeszcze sprawą zajmie się sanepid. A ten ma prawo wlepić mu drakońską karę w wysokości nawet 30 tysięcy złotych. "Nawarzył" piwa, to musi je teraz wypić. To nie jedyna taka interwencja myszkowskich funkcjonariuszy.
- Również wczoraj mundurowi z Myszkowa interweniowali wobec grupy mężczyzn, którzy przy jednym z bloków na ulicy Sikorskiego pili alkohol i zachowywali się wulgarnie. Policjanci zwrócili im uwagę na to, że nie zastosowali się do obowiązku zachowania 2-metrowej odległości od siebie. Kiedy stróże prawa przypomnieli im, jak należy się przemieszczać, ci zareagowali agresją i w kierunku mundurowych padły wulgaryzmy. Teraz wszyscy trzej odpowiedzą za szereg wykroczeń związanych m.in. z używaniem słów nieprzyzwoitych oraz piciem alkoholu w miejscu objętym zakazem, za co grozi im kara aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny - informuje myszkowska komenda dodając, że ta sprawa również trafiła na ręce sanepidu.
Policjanci apelują, aby na poważnie podejść do obowiązujących zakazów i bezwzględnie ich przestrzegać. Jeśli zaraza minie, to każdy będzie mógł się piwkiem ze znajomymi raczyć. Chociaż wciąż nie w miejscach publicznych.