Górnicy wspominają tragedię w kopalni Halemba

i

Autor: Shutterstock 21 listopada 2006 roku w wyniku wybuchu metanu i pyłu węglowego zginęło 23 mężczyzn

"Polska na ucho"

Na Śląsku wszyscy pamiętają o tej tragedii. "Zginęli na posterunku pracy"

2024-09-18 12:54

Dariusz Brombosz w pierwszym odcinku serii audio reportaży Michała Poklękowskiego "Polska na ucho", rozmawia z górnikami, którzy wspominają tragedię w kopalni Halemba. Do dziś mieszkańcy Rudy Śląskiej pamiętają i przeżywają to, co się stało. 21 listopada 2006 roku w wyniku wybuchu metanu i pyłu węglowego, zginęło 23 mężczyzn.

Wybuch metanu w Halembie był jednym z najtragiczniejszych wypadków w historii polskiego górnictwa. Zginęło 23 mężczyzn. Górnicy mieli wydobyć sprzęt warty 70 milionów złotych. Zapłacili za to własnym życiem. Dziś ich koledzy, wspominając łamiące serce zdarzenie, mówią o nadzwyczajnej więzi, która jest między osobami wykonującymi ten zawód. Jeden za wszystkich, wszystkich za jednego. Brać górnicza to nie pusty slogan. Pod ziemią jeden patrzy na drugiego. Razem pracują, razem żyją. Koledzy, bracia, kuzyni. Po szychcie idą na piwo, pogadać nie tylko o pracy. To, co dzieje się na kopalni, zostaje na kopalni. Taką zasadę mają górnicy. Jest jeszcze jedna, bardzo ważna, której się trzymają: jeśli kumplowi dzieje się krzywda, trzeba pomóc.

"Matka natura jest nieprzewidywalna"

Zginęło kilko moich kolegów. Znaliśmy się, nasze rodziny się znały, byli mi bliscy. Jeden z kolegów, był dzień przed emeryturą - opowiada rozmówca Dariusza Brombosza.

Kopalnia Halemba to kopalnia metanowa, 4. stopnia zagrożenia. "Zagrożenie wybuchem jest na każdej kopalni, są pewne zabezpieczenia, których się pilnuje, ale matka natura jest nieprzewidywalna. I z nią się nie wygra" - opowiadają o swojej pracy górnicy.

Po tragedii z 2006 roku pojawiło się sporo kontrowersji i emocji. "Był proces, kierownictwu kopalni postawiono zarzuty. Wypadki się zdarzają, tak, jak w innych branżach. Wyroki zostały wydane, nie chce mówić, czy były dobre, czy złe, dla rodzin osób, które zginęły, żaden wyrok nie odda straty. Tego bólu nikt nie wynagrodzi" - słyszymy w reportażu audio.

Tablica

Na cmentarzu komunalnym w mieście jest tablica pamiątkowa. W rocznicę tragedii z 2006 roku w kościele odbywa się msza, modlitwa za górników jest obowiązkowa. Ludzie pamiętają, tam cały czas płoną znicze. Jest tablica z nazwiskami górników, którzy zginęli. "Zginęli na posterunku pracy" - taki napis na niej widnieje.

Jedna z rozmówczyń przyznaje, że do dziś na Halembie żyje się w cieniu tragedii ludzkiej. Uważa, że kopalnia jest specyficzna, warunki pracy były dużo gorsze niż w innych kopalniach.

Bałam się o syna i o męża zawsze. Co czuje żona i mama? Ciągły strach. Jak musiał mąż zostać w pracy, a nie było telefonów, to po 16 godzin czekało się na informację. Wnuków bym nie zachęciła, żeby poszli do górnictwa - przyznaje. Jestem halembianką. Mój mąż, syn i wnuczek pracowali na kopalni. Ciężko mówić, łzy się pojawiają. Jak żyje się po takiej tragedii? Trudno się opamiętać, wspomnienia są żywe do końca życia. Każda śmierć jest tragedią - słyszymy. Słowo śmierć pada w tych wypowiedziach bardzo często.

Dziś nie myślą o zagrożeniu

Górnicy przyznają, że na co dzień myśli się o pracy, żeby ją po prostu wykonać, nie myśli się o zagrożeniu. Czy dużo zarabia? Zaznaczają, że nie są to kwoty współmierne do zagrożenia.

Mama mówiła, wszędzie tylko nie na kopalnie. Finansowo całkiem fajnie się wychodziło. Podjąłem taką decyzję, strachu było trochę. Pracuje kilometr pod ziemią. Cały czas są zagrożenia wybuchem metanu. Jak coś ma huknąć, to huknie - opowiada jeden z górników.

TU POSŁUCHASZ pierwszego odcinka serii audio reportaży Michała Poklękowskiego "Polska na ucho". Jeśli masz ciekawy temat i chcesz dołączyć do grona autorów "Polski na ucho" napisz pod adres: [email protected].

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki