5. POLSKA - ZSRR 2:1 - 20 października 1957 r.
Polecany artykuł:
Mecz symbol. Nie tylko dlatego, że graliśmy wówczas z jedną z najsilniejszych reprezentacji świata. Ówczesna sytuacja polityczna była dodatkowym bodźcem, który wywołał ogromną euforię po zakończonym zwycięstwem spotkaniu. Na trybunach Stadionu Śląskiego pojawiło się wedle relacji aż 100 tysięcy osób! Nasi zawodnicy, czując ogromne wsparcie rzeszy kibiców, sprawili wielką niespodziankę pokonując rywala 2:1. Swoją legendę zbudował wówczas Gerard Cieślik, strzelec obu bramek dla reprezentacji Polski. Biało-czerwoni byli znoszeni po meczu na rękach. Mecz ze Związkiem Radzieckim odbył się w ramach eliminacji MŚ w Szwecji w 1958 roku. Ostatecznie Polacy na Mundial nie awansowali, jednak starcie na Stadionie Śląskim to bezapelacyjnie jedno z najważniejszych zwycięstw polskich piłkarzy po II wojnie światowej.
4. POLSKA - ANGLIA 2:0 - 6 czerwca 1973 r.
Spotkanie, które pozostaje nieco w cieniu słynnego zwycięskiego remisu z Wembley. Tymczasem o tym starciu powinno się opowiadać młodym kibicom. Na Stadion Śląski znów zawitała blisko stutysięczna publiczność. "Mazurek Dąbrowskiego" rozgrzał trybuny do czerwoności. To właśnie wtedy narodziła się legenda "Kotła Czarownic". Polacy zagrali koncertowo. Pierwszą bramkę zdobył Jan Banaś, choć do tej pory trwają spory, czy były piłkarz Górnika jest autorem tego trafienia. Legendarny Bobby Moore miał przyznać później, że to on trącił piłkę po rzucie wolnym Roberta Gadochy. Z pewnością Anglik odegrał sporą rolę przy drugim trafieniu Polaków, gdy Lubański odebrał mu piłkę i popędził na bramkę przyjezdnych. Nasz napastnik precyzyjnym strzałem ustalił wynik spotkania na 2:0. Dla zawodnika Górnika mecz zakończył się jednak fatalnie - po faulu McFallanda Lubański został wywieziony karetką z boiska. Do kadry wrócił dopiero po 3 latach. Podopieczni Kazimierza Górskiego utrzymali wynik i zrobili ogromny krok do przodu w walce o awans na MŚ w RFN, gdzie zgarnęli brązowe medale i tytuł króla strzelców (Grzegorz Lato).
3. POLSKA - HOLANDIA 4:1 - 10 września 1975 r.
Zdaniem historyków to najlepszy mecz w historii polskiej reprezentacji. Grająca futbol totalny reprezentacja "Oranje" w składzie z Cruyyfem i Neskennsem była wówczas aktualnym wicemistrzem świata. Holendrzy zostali jednak rozbici aż 4:1. Strzelanie rozpoczął Lato w 15. minucie, tuz przed przerwą bramkę dołożył Gadocha. W drugiej części gry rywali dobił Andrzej Szarmach, zawodnik biało-czerwonych trafił dwukrotnie. Holendrzy odpowiedzieli golem van der Kerkhofa. Efektowne zwycięstwo niewiele jednak dało. Eliminacje do EURO 76 Polacy zakończyli na drugim miejscu w grupie bez awansu.
2. POLSKA - NORWEGIA 3:0 - 1 września 2001 r.
Po 16 latach nieobecności na Mundialu Polacy wreszcie wywalczyli awans! I to jako pierwsza europejska reprezentacja! Ponad 40 000 kibiców oglądało zwycięskie starcie z silną wówczas Norwegią. W składzie biało-czerwonych prym wiódł Emmanuel Olisadebe. Napastnik rodem z Nigerii trafił 8 razy w tamtych eliminacjach. Polacy długo czekali na pierwszego gola. Udało się tuż przed przerwą. Paweł Kryszałowicz wykorzystał zamieszanie w polu karnym i uderzył na dalszy słupek nie dając szans golkiperowi gości. W ostatnim kwadransie meczu gospodarze jeszcze dwa razy trafiali do siatki po strzałach wspomnianego Olisadebe i Marcina Żewłakowa. Po końcowym gwizdku rozpoczęła się feta.
1. POLSKA - PORTUGALIA 2:1 - 11 października 2006 r.
Przez wielu to spotkanie jest określane mianem najlepszego meczu biało-czerwonych w XXI wieku. Nic nie zapowiadało tego sukcesu. Eliminacje Mistrzostw Europy rozpoczęliśmy od bolesnej porażki z Finlandią (1:3), potem przyszła kolej na remis z Serbami (1:1) i minimalne zwycięstwo w Kazachstanie (1:0). Nikt nie postawiłby nawet złotówki na Polaków w starciu z wicemistrzami Europy i czwartą ekipą Mundialu. A jednak! Polacy szybko pokazali, że na Stadionie Śląskim to oni dzielą i rządzą. Dwie bramki Smolarka w 9. i 18. minucie, słupek Żurawskiego, kapitalna okazja Lewandowskiego... Podopieczni Leo Beenhakkera stłamsili renomowanego rywala. Fenomenalne zawody rozegrał Grzegorz Bronowicki, który nakrył czapką będącego już wtedy wielką gwiazdą Cristiano Ronaldo.