Brutalny mord w Gruszewni. Przestał dźgać swoje ofiary dopiero, gdy złamał mu się nóż
Przed sądem Rafał O. był bardzo małomówny. Nie przyznał się do zbrodni, a kiedy sędzia odczytał jego zeznania złożone podczas śledztwa, nie chciał lub nie potrafił ich potwierdzić. W niektórych sytuacjach pytany, czy je podtrzymuje uparcie milczał. Wcześniej jednak wziął udział w eksperymencie procesowym na miejscu zbrodni. Wówczas tłumaczył śledczym, gdzie i jak mordował Urszulę K. oraz jej córkę Edytę S. Pokazał też, gdzie porzucił narzędzie zbrodni. Nie potrafił jednak wytłumaczyć, dlaczego tak brutalnie pozbawił życia swoje ofiary. No i przyznawał się do zabicia obu kobiet. Jego słowa potwierdzały inne zabezpieczone na miejscu zbrodni ślady - m.in. materiał genetyczny, który zabezpieczyli prokuratorzy, a także nagrania z kamer monitoringu, dokonane tragicznej nocy, na których widać Rafała O. jadącego na rowerze.
Matka i córka znalezione w kałużach krwi. "Zauważyłam wystające z sypialni sine stopy mamy"
Gruszewnia koło Częstochowy tej zbrodni nie zapomni nigdy. Była noc z 7 na 8 sierpnia 2022 r., gdy zginęły Urszula K. oraz Edyta S. Pierwsza z kobiet była mamą tej drugiej. Ciała obu znaleziono dwa dni później. Potworność na własne oczy widziała Dorota F. - siostra Edyty. Wczoraj kobieta była pierwszym świadkiem, który złożył zeznania w procesie Rafała O. Powrót do bolesnych wspomnień przychodził jej z dużym trudem.
- W sobotę po raz ostatni widziałam siostrę i mamę. W poniedziałek miałyśmy jechać do Kłobucka na zakupy. Dzwoniliśmy tam, ale nikt nie odbierał, ale pomyślałam, że może pojechały autobusem. Potem zabraliśmy się za porządki w ogródku. Znajomy wyciął drzewo. Chciałam dać to drewno matce na opał. Zaczęliśmy wydzwaniać, ale w dalej nikt nie odbierał. Wtedy moja córka Karolina pojechała do Gruszewni. Nie upłynęło 10 minut, jak córka dzwoniła. Krzyczała do słuchawki tak, że niewiele można było zrozumieć. Zrozumiałam, że coś się stało z Edytą, że leży we krwi. Pojechałam tam - opowiadała sistra ofiary.
- Weszłam do domu i poszłam na górę. Zobaczyłam Edytę. Siedziała przy łóżku w kałuży zaschniętej krwi. Jej włosy zasłaniały twarz. Nie podeszłam bliżej i nie dotykałam jej. Potem zaczęłam sprawdzać, gdzie mama. Wtedy zauważyłam wystające z sypialni sine stopy mamy. podeszłam blisko. Zobaczyłam, że jej twarz wygląda dziwnie. A potem, że mama w ustach ma zaschniętą krew - opisywała horror pokrzywdzona.
Feralnej nocy O. był w gościnie u kobiet. Przy zakrapianej kolacji Rafał O. rzucił się najpierw na Edytę. Pobił i skopał ją do nieprzytomności. Potem tak samo zrobił z jej matką Urszulą. Po wszystkim pojechał do swego domu. To jednak nie był koniec. Po kilku godzinach podejrzany wrócił na miejsce. Zorientował się, że kobiety jeszcze żyją. Wtedy zaczął zadawać im ciosy nożem. Na ciele starszej kobiety doliczono się śladów po 18 uderzeniach. Młodsza dostała 16 ciosów.
Rafałowi O. grozi dożywocie. Od ubiegłego roku przebywa w celi aresztu.