Jak podaje wp.pl, powołując się na źródła blisko gliwickiego Batalionu Powietrznodesantowego, "oprócz ładunków wybuchowych z czasu II wojny światowej mógł być również dodatkowy, nowy ładunek, tzw. samoróbka". Miał on być podłączony bezpośrednio do znajdujących się tam pocisków. Bardzo możliwe, że to właśnie od wybuchł 8 października, zabijając dwóch saperów i raniąc czterech kolejnych.
Przypomnijmy, że do zdarzenia doszło w lesie w Kuźni Raciborskiej. Saperzy z Batalionu Powietrznodesantowego z Gliwic mili zabezpieczyć znalezione w lesie pociski z okresu II wojny światowe. Podczas prac doszło do wybuchu. W wyniku zdarzenia śmierć poniosło dwóch saperów, czterech kolejnych wylądowało w szpitalach. Sprawą zajmuje się Wydział ds. Wojskowych Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Śledczy chcą ustalić m.in. , dlaczego saperzy podjęli decyzję o detonacji ładunku w lesie, a nie na poligonie.