Batalia o nazwę placu przed dworcem. Katowice chciały Szewczyka, wojewoda dał Kaczyńskich
Temat nazwy placu przed dworcem w Katowicach wrócił na tapet wiosną ubiegłego roku. Ówczesny wojewoda śląski Jarosław Wieczorek z PiS zlecił firmie, by zawiesiła przy placu tabliczkę z nazwiskiem nieżyjącej pary prezydenckiej. Problem w tym, że nowe oznakowanie nie było zgodne z katowickim Systemem Informacji Miejskiej.
Alina Kucharzewska, rzeczniczka prasowa wojewody Wieczorka tłumaczyła, że to Katowice zaniechały sprawę i mimo wielokrotnych próśb nie dostarczyły informacji na temat wymaganych parametrów. Katowicki magistrat zaprzeczył, jakoby dopuścił się zaniechania i jeszcze tego samego dnia wezwał wojewodę do demontażu tabliczki. Gdy tak się nie stało, pracownicy MZUiM sami ją ściągnęli i odnieśli do Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego.
PiS-owski wojewoda śląski doniósł do prokuratury na drogowców z Katowic
Wtedy wydawało się, że to koniec sprawy - a jednak. Nowy wojewoda śląski Marek Wójcik z PO odkrył, że jego poprzednik doniósł do prokuratury na katowickich urzędników.
Zdaniem Wieczorka pracownicy MZUiM przekroczyli swoje uprawnienia. Powołał się przy tym na art. 231 par. 1 Kodeksu karnego: "Funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3".
Prokuratura Rejonowa Katowice-Wschód odmówiła wszczęcia śledztwa. Jarosław Wieczorek odwołał się w tej sprawie do sądu. Rozpatrzeniem miał się zająć Sąd Rejonowy Katowice-Zachód w Katowicach, ale nie musi, bowiem nowy wojewoda Marek Wójcik wycofał wniosek swojego poprzednika.
O co chodzi w sporze o tabliczkę przed dworcem Katowice?
Sprawa nazwy placu przed katowickim dworcem ciągnie się już od kilku lat. Wszystko zaczęło się w 2017 roku, kiedy wojewoda śląski Jarosław Wieczorek z PiS w myśl tzw. ustawy dekomunizacyjnej zmienił patrona placu z "Wilhelma Szewczyka" na "Marii i Lecha Kaczyńskich". Podparł się przy tym m.in. opinią IPN, który stwierdził, że śląski pisarz był symbolem komunizmu.
Zmiana ta jednak nie przypadła do gustu Katowicom i tak zaczęły się długie przepychanki sądowe. Władze miasta zaskarżyły decyzję wojewody do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach, który przyznał im rację. W odpowiedzi wojewoda złożył skargę kasacyjną do Naczelnego Sądu Administracyjnego, który uznał jego rację. Dlatego też od 2019 roku plac przed dworcem oficjalnie nosi nazwę "Marii i Lecha Kaczyńskich".