„Super Express: – Pomylił się pan w prognozowaniu ceny węgla opałowego. Przewidywał pan, że mocno zdrożeje, że będzie po 3 tys. zł za tonę. Pod koniec roku. Już jest po tyle węgiel luzem, a ekogroszek nawet już po 4 tys. zł…
Bogusław Ziętek: – Faktycznie, pomyliłem się. Biję się w piersi, chociaż na swoje usprawiedliwienie powiem, że jak stawiałem te prognozy kilka miesięcy temu, to nie brakowało takich, którzy mówili: Ziętek oszalał!
– Do sylwestra jeszcze jest kilka miesięcy. Skoryguje pan poprzednią prognozę?
– Teraz to aż się boję. Nie zdziwiłbym się, gdyby był po 5 tys. zł za tonę?
– Kostka, orzech, ekogroszek?
– Czy to ważne? Ważniejsze jest to, że węgla opałowego zabraknie.
– Z naszych kopalń pokrywa się 20 proc. zapotrzebowania na ten sortyment. Reszta była z importu, głównie z Rosji. Jest embargo, rosyjskiego węgla nie będzie, ale władza – przez różnych swoich przedstawicieli – śle do ludzi komunikaty, że węgla nie zabraknie, bo zamówiono już 7 mln ton i do października dotrze on do naszych portów z Australii, Indonezji, RPA, Kolumbii i USA…
– Może ktoś w to wierzy. Ja tym komunikatom nie daję wiary. Dobrze, załóżmy, że będzie te 7 mln ton, ale nie będzie to węgiel przeznaczony do celów komunalnych, a do tego używa się – jak ktoś nie wie – najlepszych sortymentów, a nie miału i temu podobnych. To po pierwsze. Po drugie: nawet, jak rząd go zakontraktuje, przez PGE Paliwa i Węglokoks, to gdzie miałby być rozładowany? W naszych portach? U nas nie da się tyle rozładować. Pewnie rząd będzie chciał to zrobić w portach zagranicznych. Tylko tamte państwa, Holandia czy Niemcy, też awaryjnie polubiły węgiel. Po trzecie: załóżmy, że da się rozładować statki, to będzie trzeba ten węgiel rozwieść. Nie chcę wchodzić w techniczne szczegóły, więc powiem krótko: to będzie spory problem logistyczny. Po czwarte: taki węgiel musi być drogi, bo go się kupuje po cenach spotowych.
– To chce pan powiedzieć, że może być tak, że węgiel do domowego pieca będzie na rynku? Tylko, że nie wszystkich będzie stać, by go kupić?
– Chcę powiedzieć, że węgla nie będzie. Albo inaczej: jak będzie, to nie tyle, ile być powinno, by załatać dziurę powstałą po wprowadzeniu embarga na import z Rosji. I mogę z każdym założyć się, że tak się stanie. Zresztą nie mówię tego po raz pierwszy. Kryzys węglowy nie rozpoczął się z dniem agresji Rosji na Ukrainę. Ona go tylko pogłębiła. A wziął się z prostej przyczyny: mocnych zwyżek cen gazu ziemnego…
– Z początkiem marca rozmawiałem z Jerzym Markowskim, który stwierdził, że Rosja nie odczuje wprowadzonego na jej węgiel embarga, a my już jak najbardziej. Podziela pan tę opinię?
– To, co Rosja sprzedawała do Polski, teraz sprzedaje w Azji i to po lepszych cenach.
– Premier mówi, że będzie zwiększone wydobycie w naszych kopalniach, przede wszystkim Polskiej Grupy Górniczej. KWK „Bogdanka” też jest pewnie uwzględniona w rządowych planach. To budująca informacja dla tych, którzy boją się, czy zimą nie będą w mieszkaniach siedzieć grubo ubrani…
– Uwierzą?
– Wiara buduje…
– Od wiary węgla nie przybędzie i wiarą nie da się zwiększyć wydobycia tak szybko, jak sobie to wyobraża premier Morawiecki. O zaniedbaniach względem górnictwa, w tym i ze strony rządu, bo on uważa się w tym kryzysie za niewinnego, napisałem do premiera i ministrów, od grudnia zeszłego roku, z kilkanaście listów otwartych. I co? No i jak przed nami jawi się widmo niedogrzanych mieszkań, braku węgla, to nagle górnictwo jest cacy! Jak trwoga, to do Boga – można byłoby powiedzieć. Zwiększajcie wydobycie, kraj czeka na węgiel! To są efekty tego, że górnictwem kierują politycy, którzy o branży… Nie chcę używać mocnych słów…
– To zacytuje pańską opinię w „tym temacie” z grudnia, gdy w PPG trwał spór płacowy – „Rząd ma w dupie górników. Mamy scenariusze, które zabolą”. Do zaostrzenia protestu nie doszło, a w lipcu sytuacja jest bolesna dla wszystkich. To jak jest tymi możliwościami szybkiego zwiększenia wydobycia w PGG, o czym zapewniał był premier, że tak się stanie?
– Kilka dni temu premier w Sejmie obwieścił, że „węgla ma być nadmiar”. Nie będę tego komentował, bo się jeszcze zdenerwuję. A co do tego zwiększenia wydobycia, to przecież nie tylko Ziętek, ale i szacowni, niezależni eksperci uważają, choćby wymieniony wcześniej Jerzy Markowski, że wzrost fedrunku o 1,5 mln t może nastąpić po dwóch latach. Jak dobrze wszystko pójdzie. Bo nie ma większego wydobycia bez inwestycji. A to kosztuje i wymaga czasu. I ludzi. A ich brakuje, bo przecież górnictwo węgla kamiennego jest postawione faktycznie w stan likwidacji. Politycy, którzy mieli stosunek do górnictwa, jaki mieli, wskutek czego mamy w Polsce dużo węgla, ale go nam brakuje, niech mają świadomość, że mają w tym swój udział…
– Wina naszych? Przecież Polska musi realizować dekarbonizacyjną politykę UE. Klimat się ociepla, węgiel jest brudny…
– Nic nie musi. Gaz też jest brudny. Mówiłem to wiele razy, więc powiem jeszcze raz: nie chodzi o żaden klimat, lecz o to, by Polska utraciła niezależność energetyczną.
– Temat rzeka z gatunku wielkiej polityki. A zimą…
– Zimą, wszystko na to wskazuje, że w wielu domach będzie się realizowało politykę ogrzewania chrustem. Jeszcze raz powtórzę: węgla dla wszystkich nie wystarczy, węgiel będzie dla wielu, z racji jego ceny, dobrem niedostępnym. Mam tylko nadzieję, że zima będzie łagodna, bo jak będzie inaczej, to nawet nie chcę myśleć, jakie będą tego skutki!
Polecany artykuł: