Zdarzenie miało miejsce w Radlinie w minioną sobotę na ul. Młyńskiej. Wezwanie dotyczyło 25-latka, który zabarykadował się na strychu bloku mieszkalnego. Groził, że wysadzi budynek w powietrze! W jego posiadaniu były butle, z których ulatniał się gaz, a także podpalone przez sprawcę koce. Na miejscu pierwsi byli policjanci.
- Stróże prawa, którzy na miejsce dotarli jako pierwsi, z uwagi na poważne zagrożenie wybuchem, rozpoczęli ewakuację mieszkańców. Po chwili dołączyli do nich strażacy, którzy pobiegli na strych i próbowali nakłonić desperata żeby otworzył drzwi. Ostatecznie policjanci przekonali mężczyznę i gdy tylko otworzył drzwi, został obezwładniony i wyprowadzony z budynku - relacjonują funkcjonariusze.
Strażacy weszli do budynku, szybko ugasili palące się na strychu koce i wynieśli butle gazowe na zewnątrz. W sumie musiało go opuścić 28 osób. Po sprawdzeniu, czy wszystko jest w porządku, strażacy pozwolili lokatorom na powrót do mieszkań.
Tymczasem 25-latka przewieziono do komendy i przebadano alkomatem. Wydmuchał 1,5 promila.
- Po wytrzeźwieniu usłyszał w prokuraturze zarzut narażenia życia wielu osób. Mieszkaniec Radlina przyznał się do popełnienia czynu i złożył wyjaśnienia. Wczoraj decyzją sądu został tymczasowo aresztowany. Grozi mu do 10 lat więzienia - informuje śląska policja.