Na pomoc Kamilkowi zebrano ponad 620 tys. zł. Kto się zajmie pieniędzmi?
Nie wiadomo, kto miałby się zająć pieniędzmi dla Kamilka z Częstochowy, które są zbierane za pośrednictwem portalu Pomagam.pl - informuje TVN24.pl. 8-latek trafił do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach jako ofiara przemocy domowej, i to w wyjątkowo drastycznej formie. Według ustaleń prokuratury ojczym chłopca, 27-letni Dawid B., m.in. polewał go wrzątkiem i rzucił na rozpalony piec. Poszkodowany miał ponadto złamania nóg i rąk, które nie były leczone. Zarzuty w tej sprawie usłyszała także matka chłopca Magdalena B. oraz ciocia i wujek malucha, który nadal przebywa w śląskiej placówce w stanie śpiączki farmakologicznej. Na pomoc chłopcu zebrano już przeszło 620 tys. zł, ale trudno rozstrzygnąć, kto miałby zająć się to kwotą. Dlaczego? Rzecznik szpitala w Katowicach Wojciech Gumułka powiedział, że placówka nie przyjmie pieniędzy. Środkami nie może też rozporządzać biologiczny ojciec Kamilka, który został pozbawiony praw rodzicielskich, a prokuratura chce, by zostały one odebrane również matce 8-latka.
- W realiach tej sprawy obecnie brak jest zatem osoby, która mogłaby zarządzać majątkiem małoletniego dziecka. W związku z tym w ubiegłym tygodniu prokurator złożył do sądu rodzinnego wniosek o ustanowienie kuratora dla reprezentowania interesów majątkowych małoletniego dziecka - mówi TVN24.pl Tomasz Ozimek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.
Jak dodaje, śledczy chcą mieć pewność, że pieniądze zostaną przeznaczone na leczenie i rehabilitację Kamilka.