Adam Gierek

i

Autor: Andrzej Bęben

Ojciec chciał, aby Polska była pomostem między Wschodem a Zachodem

2021-07-29 17:38

Edward Gierek (1913-2001) był zwolennikiem obecności Polski w Unii Europejskiej, nie chciał tylko, by była w niej państwem B, ale łącznikiem między dwoma światami. Przeżywał, że majątek narodowy wyprzedano za „psie pieniądze” – wspomina prof. Adam Gierek i poleca historyczny film fabularny o swoim ojcu. Wejdzie on do kin w październiku.

„Super Express”: – Kto jak kto, ale syn najlepiej znał ojca. Jak oceniałby Edward Gierek dzisiejszą rzeczywistość?

Adam Gierek: Dwadzieścia lat minęło od śmierci ojca, czterdzieści lat od chwili, gdy odszedł z polityki. To sporo czasu, tym bardziej, że jesteśmy w Unii Europejskiej. Ojciec nie dożył tego czasu, gdy Polska do niej przystąpiła, ale, to chciałem podkreślić, wtedy gdy żył, gdy toczyły się negocjacje o przystąpieniu Polski do Unii, to ojciec był zwolennikiem jej członkostwa w strukturach unijnych. Gdyby stało się to za jego życia, to z pewnością byłby lojalnym zwolennikiem nasze obecności w Unii. Na pewno nie byłby jednak zwolennikiem bezwarunkowego przystąpienia. Sprawa jest bardziej delikatna…

Delikatna? Dlaczego?

Myśmy do Unii wstąpili już, że tak to określę, rozgrabieni z majątku narodowego, między innymi wypracowanego za czasów, gdy ojciec był czynnym politykiem, przez neoliberałów. Nazwisk ich nie wymienię, bo wiadomo, o kogo tu chodzi. Liberałowie, taka jest moja ocena, zniszczyli potencjał gospodarczy Polski. Oni zdecydowali o sprzedaży za „psie pieniądze” to, jak oni określali, złomu. O tym zdecydowali i nie wiadomo , ile z tych pieniędzy trafiło do ich kieszeni.

Wtedy, gdy neoliberałowie, jak ich Pan określił, dokonywali transformacji gospodarczej Polski, Edward Gierek żył. Jak to znosił?

Bardzo źle, przeżywał to wszystko. Trochę o tym wspominał w wywiadzie-rzece „Przerwana dekada”. Generalnie ujmując: uważał, że ci cwaniacy zniszczyli to, o co on ,między innymi, cały czas, gdy był politykiem, walczył. Zmierzał do tego, by gospodarka była silna, bo uważał, że tylko państwo z silną gospodarką może być równorzędnym partnerem, również w Unii Europejskiej.

Wspomniał Pan, że ojciec nie popierał jakiegoś bezwarunkowego akcesu do Unii…

Uważał, że Polska jako państwo położone między Wschodem a Zachodem powinna być pomostem pomiędzy tymi światami. Dlatego, gdy był u szczytów władzy, tak mocno popierał niemiecką Ostpolitik prezentowaną przez kanclerza Williego Brandta, a później przez Helmuta Schmitda, którego uważał, tak sądzę, że ze wzajemnością za bardzo dobrego przyjaciela. Polska miała być takim pomostem i na tym także zarabiać. Stało się inaczej i ojciec mówił: staliśmy się krajem drugorzędnym… Redaktorze, niebawem do kin wejdzie film, polecam. Tam dobrze jest to pokazane, o czym teraz rozmawiamy…

Mówi Pan o filmie fabularnym „Gierek” z Michałem „Miśkiem” Koterskim w roli głównej? Był tam Pan konsultantem…

Konsultantem absolutnie nie byłem i może nawet dobrze, że nim nie byłem, a film widziałem jakieś dwa tygodnie temu i polecam!

I jakie wrażenia? Filmy historyczne nie są łatwe w produkcji…

Moja generalna ocena: to jest bardzo dobry film. Pokazuje tamten czas, także i rozgrywki oraz intrygi na szczytach władzy. Pokazuje, jak grupa generała i tego jego sojusznika, który w filmie nazywa się Grzyb, spiskowała przeciwko ojcu…

Ten sojusznik generała, który zastąpił Edwarda Gierka na stanowisku I sekretarza KC PZPR, nazywał się inaczej…

Wszyscy, którzy się choć trochę interesują tamtymi czasami, wiedzą, jak ten pan się naprawdę nazywał. Sądzę, że reżyser tak postąpił, by tylko było wiadomo o kogo w zasadzie chodzi. Ojciec chciał, jak powiedziałem, by Polska była silna gospodarczo, by dla Europy nie była montownią oraz rynkiem zbytu i to ukazane jest w filmie. Mówił mi, widząc to, co się w Polsce dzieje, że jak tak to dalej wszystko będzie się toczyć, to my w Unii będziemy państwem B, a od nas młodzi ludzie będą mogli tylko wyjeżdżać do pracy na Zachodzie...

Wspomniał Pan o młodych, takich, których za Gierka jeszcze nie było, albo chodzili do przedszkola. Tacy młodzi, jak usłyszą hasło „Edward Gierek”, to coś kojarzą, no bo sentymentów, takich czy innych, do tych czasów to oni nie mają…

Coś wiem o tym od swojego syna, który teraz ma 35 lat. Jego pokolenie zaczyna już powoli interesować się tamtymi czasami. Myślę, że ten film może rozszerzyć ich wiedzę. Ich interesuje, jak to wtedy było, bo z dotychczasowej polityki wynika, że wówczas, w czasach ich rodziców i dziadków Polska była czarną, paskudną dziurą i tylko octem się ludzie odżywiali.

Ocet raczej kojarzy się z rządami Kani i Jaruzelskiego…

Intryga tych dwóch panów sprawiła, że dekada lat siedemdziesiątych została przerwana. I to właśnie w filmie jest pokazane...

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki