Ojciec Kamilka z Częstochowy w poruszających słowach o synu. Nie udało mi się go uratować

i

Autor: Art Service/SUPER EXPRESS, POMAGAM.pl

Serce pęka

Ojciec Kamilka z Częstochowy w poruszających słowach o synu. "Nie udało mi się go uratować"

Gdy pan Artur zobaczył syna, 8-letni Kamilek miał zaropiałe rany po oparzeniu, połamane ręce. Jego matka mówiła, że chłopiec oparzył się herbatką. Prawda była jednak dużo bardziej przerażająca. Teraz biologiczny ojciec chłopca przez łzy rozpaczy mówi, że nie udało mu się uratować syna, ale uratował inne dzieci.

Nie udało mu się uratować Kamilka, walczy o Fabianka

Sprawa 8-letniego Kamilka z Częstochowy poruszyła całą Polskę. Zmaltretowanego chłopca znalazł jego biologiczny ojciec, pan Artur. Mężczyzna nalegał na spotkanie ze swoimi synami Kamilkiem i Fabiankiem. Jednak matka chłopców twierdziła, że Kamil poparzył się herbatką. Tym słowom pan Artur nie dał wiary. Poszedł na ulicę Kosynierską wraz ze swoją narzeczoną i jej synem. Chcieli wziąć do siebie na święta. Wtedy jeszcze mężczyzna nie przypuszczał, że widok, który zastanie, złamie jego serce na zawsze.

8-latek poparzony i brudny leżał skulony obok pieca.

- Jak go zobaczyłem, to aż mnie z nóg ścięło. Klękałem przy nim, płakałem... mówię, Boże. Dziecko, co oni ci zrobili?! Proszę wszystkich ludzi o modlitwę za mojego synka - mówił zrozpaczony ojciec Kamila w rozmowie z TVP3 Katowice.

To pan Artur przerwał gehennę chłopca. Dziecko w ciężkim stanie trafiło do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Szybko wyszło też na jaw, że 27-letni Dawid B., brutalnie maltretował Kamilka, wszystko dlatego, że chłopiec zrzucił ze stołu jego telefon. W odwecie Dawid B. polewał chłopczyka wrzątkiem, rzucił na rozpalony piec kaflowy w kuchni. Kamilek był przypalany papierosami, miał połamane ręce i nogi. Według lekarzy chłopiec był maltretowany od dłuższego czasu. Jak później ustalono w toku toczącego się wciąż śledztwa, 27-latek znęcał się także nad rok młodszym Fabiankiem. Obaj chłopcy mieli na ciele ślady po przypalaniu papierosem.

Zarówno Dawid B., jak i matka chłopców zostali aresztowani. Prokuratura postawiła 27-latkowi zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, a matka, Magdalena B. usłyszała zarzut pomocnictwa w zbrodni.

W piątek sąd rodzinny odebrał Magdalenie B. prawa rodzicielskie do 5 dzieci, a Dawidowi B., do dwójki dzieci ze związku z 35-latką. Tego samego dnia pan Artur także zeznawał w sądzie. Biologiczny ojciec Fabianka będzie mógł widywać się z synem i zabierać go na weekendy do siebie.

Jeszcze przed rozpoczęciem rozprawy, mężczyzna zalał się łzami.

- Chciałbym, żeby Kamilek był z nami. Fabiankowi mówię, że jego braciszek poszedł do aniołków. On rozumie, co się stało z bratem. Nie udało mi się uratować Kamilka, choć bardzo chciałem mu pomóc, ale przynajmniej inne dzieci nie będą cierpieć, przynajmniej je udało się uratować - mówi w rozmowie z Super Expressem, Artur Topól.

Częstochowa. Nie udało mu się uratować Kamilka. Czy pan Artur dostanie opiekę nad Fabiankiem?
Listen on Spreaker.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki