Dramat 9-latka z Częstochowy opisuje "Uwaga TVN". Jak czytamy, chłopiec dostał książki ze szkoły. Pech chciał, że wylał się na nie jogurt. Ojczym sadysta tak się wściekł, że wziął kabel i zaczął bić dziecko. - Jak mąż to zobaczył, to się wściekł, wziął kabel, no i go uderzył. Wiem, że powinnam coś zrobić, ale bałam się, że przyjedzie policja, zobaczą sąsiedzi, że będzie wstyd - mówi matka chłopca. Zainterweniowali przypadkowi ludzie. Pan Paweł widział, że coś się dzieje. Zaczął nagrywać sytuację telefonem. Widział wściekłą twarz Kamila I. (31 l.), który bił chłopca. Musiał coś zrobić. Razem z kolegą wbiegł do mieszkania. Obezwładnili krewkiego ojczyma. Zadzwonili po policję. - Był bardzo zaskoczony tym, że weszliśmy do środka. Zachowywał się agresywnie, był nabuzowany emocjami - opisuje pan Paweł zachowanie Kamila I. - Chłopiec był bardzo pobity. Miał pręgi na dłoniach od kabla, pewnie na całym ciele też. Bardzo źle to wyglądało, on cały się trząsł - dodaje.
Wedle relacji pana Pawła, matka chłopca stwierdziła, że do czegoś takiego doszło po raz pierwszy. - Zapytałem ją, dlaczego na to pozwoliła, ale milczała. Na pytanie jak często się to dzieje, odpowiedziała, że to pierwszy raz. Spytałem chłopca, odpowiedział, że dzieje się tak cały czas. Kiedy przepychaliśmy się z tym mężczyzną po wejściu do domu, to jedyne co powiedziała, to żebyśmy uważali na jej nowe meble w pokoju. W ogóle nie przejmowała się swoim dzieckiem - opowiada "Uwadze".
Puściła auto sąsiadki z dymem! Jej tłumaczenie zwala z nóg
Kamil I. i matka 9-latka zostali zatrzymani. Jak informowaliśmy jakiś czas temu, sadystyczny ojczym usłyszał zarzut fizycznego i psychicznego znęcania się nad nieporadnym ze względu na wiek i niepełnosprawność pasierbem. Kobieta zaś zarzut pomocnictwa oraz narażenie zdrowia i życia swojego syna.
Zobacz też: 18-latek podejrzany o śmiertelne pobicie mężczyzny, z którym pokłócił się w autobusie
Najbardziej szokuje fakt, że dramat rozgrywał się latami. Wedle ustaleń prokuratury, pierwsze pobicie miało miejsce, gdy chłopiec miał 4 latka. Sąsiedzi doskonale o tym wiedzieli. Nikt nie zareagował. - Tam na dole mieszka taki element, który bije dziecko. Nie zgłaszałem tego - powiedział "Uwadze" jeden z lokatorów budynku w Częstochowie. - Mam wielkie pretensje do sąsiadów. Są współwinni tego, że to dziecko tak długo cierpiało - stwierdził pan Kamil. Co ciekawe, ojczym 9-latka ma ograniczone prawa rodzicielskie wobec swojego biologicznego dziecka. Rodzina od dwóch lat była pod nadzorem MOPS-u. Nikt niczego niewłaściwego nie zauważył. Matka chłopca i jej partner nie zostali skierowani do aresztu, sąd odrzucił wniosek prokuratury. Pokrzywdzone dziecko jest obecnie w rodzinie zastępczej.