Doroty z Ornontowic szukano od kilku dni. Zaginęła, nikt nie wiedział, gdzie mogła pójść. Miała ruszyć do Rudy Śląskiej, by kupić sukienkę na ślub brata, ale nigdy nie wróciła z zakupów. Niestety, w ornontowickim lasku znaleziono jej zwłoki. Rodzina zidentyfikowała ciało i potwierdziła, że należy do Doroty. Tymczasem śledczy wyjaśniają okoliczności jej śmierci. Prokuratura wstępnie wykluczyła udział osób trzecich, ale kierunek śledztwa jest zaskakujący.
Sprawa prowadzona jest bowiem pod kątem artykułu 155 kodeksu karnego, który mówi o "nieumyślnym spowodowaniu śmierci". Dlaczego?
- Wszędzie tam, gdzie mamy do czynienia z próbą samobójczą, udaną lub nie, trzeba to właśnie tak zakwalifikować - tłumaczy nam sierż. sztab. Ewa Sikora z Komendy Powiatowej Policji w Mikołowie.
Dorota miała chorować na depresję. Najprawdopodobniej popełniła samobójstwo, ale służby - z uwagi na dobro śledztwa - nie zdradzają szczegółów.
W czwartek (9 lipca) odbyła się sekcja zwłok kobiety. Na jej wyniki trzeba będzie jeszcze poczekać. Przeprowadzone zostaną również badania toksykologiczne.