Rodzina w Orzeszu straciła mieszkanie. Mieli się wyprowadzić, bo gmina zburzy familok
Rodzina z Orzesza mieszkała przy ul. Cegielnianej od 18 lat. Włożyli w remont 70-metrowego lokum ponad 40 tysięcy złotych, by wraz z synami żyło im się dobrze. Pani Janina Węgrzyk w rozmowie z "Faktem" wylicza, że za własne pieniądze w mieszkaniu komunalnym rodzina postawiła nowe podłogi, ściany, zrobiła centralne ogrzewanie. - Gdy skończyliśmy remont, sąsiadka z dołu zakomunikowała nam, że budynek będzie do wyburzenia. Jej słowa potwierdził burmistrz i pracownicy gminy, że dom legnie w gruzach w ciągu czterech lat - przyznała w "Fakcie". Rodzinie zaproponowano nowe lokum w odległej dzielnicy Orzesza, które ma 44 metry kwadratowe, więc rodzina musi "gnieździć się" w nim w pięć osób. Tymczasem w ich wielkim mieszkaniu niespodziewanie zamieszkała... sąsiadka.
Rodzina w Orzeszu straciła mieszkanie. Niespodziewanie "ukradła" je sąsiadka z parteru
Mieszkanie na Cegielnianej w Orzeszu miało zostać wyburzone, dlatego rodzina zdecydowała o wyprowadzce. Tymczasem niespodziewanie w lokum zamieszkała... sąsiadka z parteru. Rodzina uważa, że kobieta "ukradła" im mieszkanie, a urzędnicy ich oszukali. – Uważam, że to sąsiadka właśnie załatwiła sobie nasze mieszkanie, a nas wykurzono – mówi pani Janina. "Fakt" ustalił, że budynek rzeczywiście zostanie wyburzony, ale "nie wiadomo kiedy". Dlaczego więc wielkie mieszkanie zajął ktoś inny? Wiesław Klar, kierownik ZGKM w Orzeszu, tłumaczył się, że kobieta złożyła wniosek o to mieszkanie, więc komisja się do niego przychyliła, a ZGKM "nie ma na to wpływu". - Lepiej chyba, żeby cały budynek był ogrzewany i żeby mieszkanie nie stało puste - powiedział w rozmowie z "Faktem" Wiesław Klar.