Siła eksplozji, do której doszło w mieszkaniu na parterze bloku dobrze obrazują zniszczenia - frontowa ściana bloku przestała istnieć. Inne mieszkania są zrujnowane. Do piątego piętra wybuch wyrywał okna i drzwi. - Patrzę na to i jakbym oglądał obrazki z Ukrainy - kreci głową Krzysztof Janeczek, którego mieszkanie zostało zniszczone. Na miejscu poniedziałkowego dramatu był nasz reporter, który rozmawiał z poszkodowanymi. Ich relacje są wstrząsające. Jedno jest pewne - te święta wielkanocne zapamiętają do końca życia. Dalszy ciąg naszego materiału, w tym przejmująca relacja pana Andrzeja znajduje się pod galerią ze zdjęciami.
Tychy: Wybuch tuż po śniadaniu. Wstrząsająca relacja pana Andrzeja
Była godzina 9.30. Andrzej Sak (69 l.) chwilę wcześniej skończył śniadanie. Rozmawiał ze znajomym przez telefon. Stał przy oknie w swym mieszkaniu na trzecim piętrze. Na szczęście się odwrócił i poszedł w głąb lokum. - I wtedy usłyszałem taki huk, że myślałem, że to bomba walnęła. Wywaliło mi wszystkie okna. Mam takie stalowe drzwi. Zostały wygięte w łuk. Wybiegliśmy z żoną na korytarz. Nie było dymu, ale wszystko było w pyle, mało było widać - opowiada naszemu dziennikarzowi tyszanin.
- Miałem szczęście, ze dosłownie sekundy przed tym odszedłem od okna. Gdyby nie to byłbym cały poharatany teraz. A miałem jechać na ryby. I teraz zostałem, tak, jak stoję. Mieszkanie jest zrujnowane kompletnie. Na szczęście mamy rodzinę w Tychach. Na razie będziemy u nich - dodaje przerażony mężczyzna, z którym rozmawiał reporter "Super Expressu".
Wybuch wyrzucił Szymona G. z zajmowanego przez niego mieszkania. Mężczyzna uderzył w ławkę na skwerze przed blokiem. Potwornie krwawił z licznych ran, został też poparzony. - Straszny widok. Uderzył tak mocno w te ławkę, że ją powyginało - mówi pan Andrzej.
Szymona G. do szpitala zabrał helikopter pogotowia ratunkowego. Jest w ciężkim stanie. Inni mieszkańcy zostali lżej ranni i ich życiu nie zaraża niebezpieczeństwo. Trzymamy kciuki za wszystkich poszkodowanych przez wybuch w Tychach. Do sprawy będziemy wracać.
Polecany artykuł: