Mateusz P. mieszka w Tychach. Ola była z sąsiedniego Bierunia. Oboje mieli się ku sobie. Do tej tragedii doszło w lutym ubiegłego roku. Była niedziela. Ola spędziła ją w towarzystwie Mateusza, ale przyszedł czas, by wracać do domu. Dziewczyna wsiadła do bmw chłopaka. Choć do przejechania było tylko kilka kilometrów Mateusz nie zamierzał prowadzić spokojnie. Wciskał gaz w dechę. Nie zważał na mrok i mokry od deszczu asfalt. Zdołali dojechać ledwie na rogatki miasta. Na ul. Oświęcimskiej podróż zakończyła się w najczarniejszy sposób. Mateusz P. zaczął wyprzedzać. Akurat w miejscu, gdzie ulica z dwóch pasów zwężała się do jednego. Stracił jakiekolwiek panowanie nad autem. To były ułamki sekund. Bmw uderzyło w stalową konstrukcję nad drogą – bramownicę na której montowane są kamery i czujniki systemu naliczającego myto. Bmw wbiło się tym bokiem w konstrukcję, gdzie na fotelu siedziała Ola. Uczennica drugiej klasy liceum w Bieruniu zginęła na miejscu.
Mateusz miał o wiele więcej szczęścia. Siła uderzenia wyrwała go z fotela kierowcy i wyrzuciła na zewnątrz. Upadając potłukł się i złamał rękę. Trafił do szpitala, lecz już wkrótce zajął się nim prokurator, który przedstawił mu zarzut spowodowania śmiertelnego wypadku.
W tyskim Sądzie Rejonowym właśnie skończył się proces 20-latka, który odpowiada z wolnej stopy. Strony wygłosiły mowy końcowe. Prokuratura domaga się dla Mateusza P. 2,5 roku pozbawienia wolności. - Mateusz P. nie poruszał się z bezpieczną prędkością. Padał deszcz, jechał 130 km/h, wyprzedzał, w miejscu, gdzie było zwężenie drogi. Ten wypadek skutkował zgonem 16-letniej pasażerki - uzasadniała pani prokurator.
Polecany artykuł:
Potem głos zabrał adwokat Mateusza P. - Tomasz Polaczy. Podkreślał, że choć wina 20-latka jest bezsporna, to jednak mamy do czynienia z tragicznym wypadkiem. - On nie chciał, by do tego doszło, nie chciał, by zginęła bliska mu dziewczyna. Jest młodym człowiekiem i chce tej tragedii zadośćuczynić. Wiele razy za moim pośrednictwem zwracał się do rodziny zmarłej nastolatki, wyrażał skruchę – podkreślał mecenas i poprosił o łagodną karę w zawieszeniu.
Sam oskarżony nie był zbyt wylewny. - Żałuję tego co się stało, Ola była mi bliska. Staram się wrócić po tym do normalności - powiedział Mateusz P. pytany przez sąd.
Na sali obecni byli rodzice Oli. Ból i trauma wciąż w nich jest widoczna. Mama dziewczyny co chwilę płakała na sali. Słowa obrońcy młodego mężczyzny, jak i jego samego bardzo ja zirytowały. - On mi zabił córkę. Nigdy mnie nie przeprosił. Czemu on tutaj tak sobie chodzi - krzyczała zapłakana kobieta już po zakończeniu posiedzenia sądu. Publikacja wyroku w tej sprawie ma nastąpić 11 kwietnia.
