Ivanka Kolisnyk. Wojna zastała jej dzieci w centrum Ukrainy. Przywiozła je do Polski i wróciła walczyć
Ivanka, 33-letnia Ukrainka od paru lat na stałe mieszka w Żorach pod Rybnikiem. 24 lutego, kiedy rozpoczęła się rosyjska inwazja na Ukrainę jej dzieci były u dziadków: w centralnej części kraju. Mąż kobiety jest kierowcą ciężarówki, wtedy był w trasie. Ivanka spakowała się i ruszyła po dzieci. W drodze była kilka dni, jak relacjonują dziennikarze UWAGI TVN, przejechała przez Czechy, Słowację, Węgry, Rumunię i Mołdawię. Dwie córki odebrała z granicy. Jej rodzice zostali na miejscu, bo - jak mówi - ojciec nie chciał się ruszyć, a mama bez niego nie pojedzie To była dopiero połowa planu. Pozostało jeszcze odwieźć dzieci w bezpieczne miejsce - na Śląsk i... wrócić na Ukrainę, walczyć.
Śledź relację na żywo: Wojna na Ukrainie. Rosjanie ostrzelali dziecięcy szpital. Kobieta w ciąży wśród rannych. Porażające zdjęcia [RELACJA NA ŻYWO]
- Jeśli teraz tam nie pojadę i nie dołączę się do obrony ojczyzny, to będę tego żałować do końca życia. Miałabym poczucie, że kiedy trwała walka o wolność i niepodległość Ukrainy, i to walka oblana krwią całej Ukrainy, byłam obok, a nie tam, gdzie mój dom – tłumaczy swoją decyzję cytowana przez UWAGĘ Ivanka Kolisnyk.
Po powrocie do Żor spędziła z dziećmi kilka dni i wróciła do pakowania. Tym razem zabrała ze sobą m.in. kilkanaście apteczek. - Wczoraj do szpitala w mojej rodzinnej miejscowości przywieziono wielu mężczyzn i wiele kobiet. Byli głodni, nadzy i ranni. Wielu z nich miało pourywane kończyny. To też będzie pomoc, żeby tym ludziom podać coś, wesprzeć dobrym słowem - mówi.
Zobacz też: Aleksandra uciekła z córeczką z bombardowanego Charkowa. "Pchałam wózek do Lwowa przez trzy dni"
"Wracaj szybko, mamo"
Choć kobieta wyraźnie zaznacza, że "nie jedzie umierać", strach nie opuszcza jej bliskich. "Wróć szybko, mamo" - proszą dziewczynki, które do powrotu Ivanki pozostaną w Polsce, pod opieką jej kuzynki. Niedługo dołączy do nich ojciec, kiedy wróci z trasy.
Już pierwszej nocy po powrocie do Ukrainy apteczki, które Ivanka przywiozła z Polski, okazały się niezbędne. Lotnisko niedaleko jej domu zostało zbombardowane, a kobieta ruszyła pomagać rannym.