Ta ruina przypomina o tragedii, w której zginęli Brygida (+33 l.), Dariusz (+ 34 l.) i Remigiusz (+2 l.) Kmiecikowie. Zginęli, bo doszło do eksplozji gazu. Śledztwo wykazało, że stało się tak za sprawą świadomego działania jednego z mieszkańców kamienicy z początku XX w. Miał on majstrować przy instalacji gazowej. Śledczym nie dane było jednak dowiedzieć się od niego, czy tak było, bo ów mężczyzna w wybuchu został ciężko ranny i zamarł po jakimś czasie w szpitalu. Przechodniów zastanawia, dlaczego w centrum miasta stoi ruina niczym z Powstania Warszawskiego. Wyjaśniamy: właścicieli gruntu i tego co zostało z kamienicy jest wielu. I jak na razie tylko jeden wykazuje chęć, by sprzedać tę nieruchomość. Miasto Katowice ma w niej 68 proc. udziałów i w sierpniu ogłosiło, że chce je sprzedać. Cenę wywoławczą ustalono na 800 tys. zł. Chętnych nie ma, bo kto chce kupować 68 proc. działki i 68 proc. ruiny? Co innego, gdy swoje udziały wystawią na sprzedać pozostali właściciele.
A nim to się stanie, nim w miejscu tragedii, która obiegła przed 5 laty całą Polskę, ruina będzie swego rodzaju ostrzeżeniem: GAZ MOŻE BYĆ ZABÓJCZY. Gaz ziemny jest szczególnie niebezpieczny, gdy jego stężenie w pomieszczeniu osiągnie wartość 5 - 15 proc. całkowitej objętości powietrza. Tworzy wówczas mieszaninę wybuchową. Gdy stężenie gazu w pomieszczeniu będzie większe niż 15 proc. nie dojdzie do wybuchu ani pożaru, gdyż w powietrzu jest za mało tlenu do wywołania reakcji. W takiej atmosferze jednak człowiek dusi się. W jednym i drugim przypadku skutki są tragiczne.