Pani Barbara jest na co dzień opiekunka medyczna w Ośrodku dla Osób Niepełnosprawnych „Miłosierdzie Boże” w Mikołowie Borowej Wsi . W chwili najwyższej próby została tam, aby nadal opiekować się przebywającymi w ośrodku osobami. Mimo, że u niej również wykryto zakażenie koronawirusem.
- Mój wynik okazał się pozytywny. Przez pierwsze kilka dni byłam osłabiona i miałam dziwne uczucie ścisku w gardle. Mogłam przestać pracować i przejść chorobę sama. Ale się nie zgodziłam - mówi pani Barbara. I dodaje: Mój stan pozwalał mi na opiekę nad pacjentami. Byliśmy w tej izolacji wspólnie. To są osoby niepełnosprawne, dodatkowo zostały zarażone COVID-19. Trzeba im pomagać w codziennych czynnościach, podawać lekarstwa, dbać o nich. Miałam narażać inne koleżanki, opiekunki medyczne, pielęgniarki? One nie zachorowały. I oby tak zostało.
To była trudna decyzja. W końcu w domu została cała rodzina. Kontakt z dziećmi? Tylko telefoniczny. Cały czas boi się o bliskich, bo wielu medyków padło ofiarą hejtu. - Cieszą brawa dla medyków, ale wiemy, że jest też hejt na nas. Bo zdaniem wielu - zarażamy - mówi pani Barbara.
Sytuacja, jaka ją spotkała w ośrodku, to dla niej prawdziwy egzamin zawodowy. Tym bardziej, że sama jest studentką na kierunku pielęgniarstwo w GWSH. - Podejmując pracę w charakterze opiekuńczo-wychowawczym w ośrodku wiedziałam, że w etykę zawodu jest wpisane niesienie pomocy pensjonariuszom. Pandemia to przyśpieszona szkoła zawodu. Doświadczenie. I to mnie tylko utwierdza, że chcę pomagać ludziom - dodaje.
Mimo, iż wiele lat spędziła w innej branży, nie chce zmienić pracy. Idzie śladami mamy, która również była pielęgniarką. Dlatego też wybrała się na studia. Tam w miłej atmosferze dzieli się doświadczeniami wraz z innymi studentkami. Teraz będzie miała o czym opowiadać. Czy czuje się bohaterką?
- Czuję satysfakcję. Bohaterami są Ci, którzy w czasie pandemii pracują w szpitalach - kończy pani Barbara.
Artykuł sponsorowany