Zaczęło się od posta na Facebooku, który napisała jedna z mieszkanek Świętochłowic. Przestrzega w nim przed wyprowadzaniem swoich czworonożnych przyjaciół na dezynfekowane ulice. - Nie chodźcie ze swoimi pieskami pryskanymi drogami. Mój piesek, którego miałam zaledwie dwa tygodnie umarł w strasznych męczarniach zatruty środkami, którymi zalewają ulice - napisała. - Walczyliśmy tydzień, niestety (...) Nawet nie chcę myśleć, co by było, jakby ten syf spod szczotek spadł np. dziecku na smoczek - przestrzegała.
Wpis wywołał falę oburzenia w mediach społecznościowych. Tym bardziej, że z zamieszczonej dokumentacji pochodzącej z kliniki weterynaryjnej wynikają podobne przypuszczenia.
- Pies był leczony od 21 marca 2020 r. z powodu krwotocznego zapalenia jelit spowodowanego prawdopodobnie zatruciem substancjami chemicznymi zastosowanymi do dezynfekcji dróg. Mimo intensywnego leczenia nastąpił zgon zwierzęcia spowodowany zapaleniem otrzewnej - czytamy w świadectwie zgonu zwierzęcia.
Z uwagi na to, że informacja odbiła się szerokim echem w internecie, przedstawiciele Przychodni Weterynaryjnej Sznupa w Świętochłowicach postanowili ustosunkować się do sprawy. - Na skutek umieszczenia w sieci zdjęcia świadectwa zgonu, przeznaczonego dla schroniska , z którego piesek był adoptowany, w grupach internetowych wrze, jakoby odkażanie miasta było przyczyną jego śmierci - piszą i apelują: - Bardzo proszę wstrzymać się z rozpowszechnianiem takiej informacji.
Jak tłumaczą przedstawiciele kliniki, ich czworonożny pacjent był starszym pieskiem, który miał "kilka schorzeń towarzyszących". Jego zwłoki zostaną poddane dokładnym badaniom, w tym toksykologicznym, które pozwolą jednoznacznie ustalić przyczynę śmierci.
- Niestety sytuacja panująca w kraju nie pozwala na przeprowadzenie tych badań w krótkim czasie, koronawirus paraliżuje działanie wszystkich instytucji zajmujących się w/w procedurami. Kiedy tylko będę miała wyniki, w porozumieniu z właścicielem psa, poinformuję o tym, oczywiście za zgodą opiekuna - pisze Agnieszka Grzeszczak-Cienkowska, podpisana pod postem kliniki.
W zaistniałej sytuacji rodzi się pytanie, czy środki stosowane do dezynfekcji miast są szkodliwe dla zwierząt? Na to pytanie postanowił odpowiedzieć m.in. prezydent Świętochłowic, Daniel Beger.
- Współczuję właścicielom pieska. Liczę na szybkie wyjaśnienie przyczyn zgonu. Może się okazać, że mamy w mieście do czynienia z celowym podtruwaniem czworonogów - napisał w swoim oświadczeniu.
Dalej prezydent podkreśla, że środki chemiczne używane przez miejskie spółki do dezynfekcji miejsc publicznych "posiadają odpowiednie atesty i nie są szkodliwe ani dla ludzi i zwierząt, ani dla środowiska". - Co więcej, używane są w schroniskach dla zwierząt. W przeciwnym razie nie mogłyby być użyte - pisze prezydent Beger.