Pies w koronie, czyli fatalny wpływ epidemii na zwierzęta. Koronawirus na Śląsku

i

Autor: Pixabay.com/Jacloud-dl Pies w koronie, czyli fatalny wpływ epidemii na zwierzęta. Koronawirus na Śląsku

Pies w koronie, czyli fatalny wpływ epidemii na zwierzęta. Koronawirus na Śląsku

2020-05-18 10:53

Wydawać by się mogło, że zwierzęta nie odczuwają społecznych skutków epidemii koronawirusa w Polsce, tymczasem okazuje się, że sytuacja może mieć katastrofalny skutek również dla nich. Przede wszystkim psychiczny. Jak to możliwe? Ciągła obecność właścicieli, których normalnie przez ok. osiem godzin dziennie nie ma w domu, a po dłuższym czasie powrót do takiego stanu, może wywołać u czworonoga szok. - To odbije się na jego psychice i może mieć fatalne skutki – mówi behawiorystka z Katowic.

Większość zakładów, w których istnieje możliwość pracy zdalnej, zaleca stworzenie własnego biura na czas epidemii koronawirusa w swoich czterech ścianach. Z tego wszystkiego najbardziej zadowolone są nasze zwierzęta, ponieważ mają swoich właścicieli tuż obok niemal 24 godziny na dobę. Psy po porannym spacerze budzą się co 3-4 godziny z myślą, że znów je wyprowadzimy. Wiedzą, że jesteśmy w domu, więc znoszą chwilowy brak zainteresowania. Ale uwagę często poświęcamy im praktycznie cały czas, odkąd zarządzono "home office". Czy słusznie? Okazuje się, że niekoniecznie.

Koronawirus na Śląsku. A w głowie psa: dlaczego oni wciąż ze mną siedzą?

W głowie psów kotłuje się zapewne sto myśli na minutę. Dlaczego oni wciąż ze mną siedzą? Czemu nagle poświęcają mi tyle uwagi? Czy to nie dziwne, że mam ich non stop przy sobie? Wydawać by się mogło, że zwierzęta nie odczuwają społecznych skutków epidemii koronawirusa w Polsce, tymczasem okazuje się, że sytuacja, jaka nas zastała, może mieć katastrofalny skutek również dla nich. Przede wszystkim psychiczny. Jak to możliwe?

Zakładając, że wcześniej nasza relacja z psem i przebywanie z nim ograniczało się do porannego spaceru przed pracą, a później kontakt wracał dopiero po około ośmiu godzinach, w czasie których pupil był w domu sam i zapewne smacznie spał, a my przebywaliśmy w pracy, dzisiejsza sytuacja odwraca jego życie do góry nogami. Jak wskazują specjaliści, o ile nie jest to problem sam w sobie, kiedy epidemia trwa, to pojawi się on, gdy sytuacja wróci do normy.

- Kiedyś wreszcie wrócimy do normalności. Jeśli zdążymy do tego czasu przyzwyczaić psa, że ma nas dostępnych 24 godziny na dobę, kiedy tylko zechce, albo kiedy on niekoniecznie chce, ale my bardzo, to będzie dla niego duży problem. Nagle znikniemy na ok. osiem godzin, które do tej pory spędzaliśmy z nim. To odbije się na jego psychice – mówi Anna Maria Kunik, behawiorystka i instruktor szkolenia czworonogów w „Passionblog for dogs” w Katowicach.

Aby zminimalizować ryzyko zrujnowania psychiki swojemu psu, czego konsekwencje mogą być bardzo poważne, należy podjąć wiele działań, które uchronią naszego włochatego przyjaciela. Izolacja czy kwarantanna to dobry czas na naukę nowych rzeczy przez naszego psa, na które wcześniej nie było czasu, czy po prostu siły lub ochoty. Nie można jednak przesadzić. Wynagrodzenie psu ostatniego roku, kiedy intensywnie pracowaliśmy, bez przerwy bawiąc się z nim czy trenując, po pierwsze – jak przekonują eksperci - nie sprawdzi się, a po drugie przyniesie opłakane skutki.

- Warto znaleźć taki moment w ciągu dnia, by pójść na spacer w pojedynkę, bez psa, jeśli oczywiście nie nałożono na nas kwarantanny z powodu koronawirusa - mówi Anna Maria Kunik. - Ważny jest czas, w którym pies zostaje sam. To może być też pozostawienie go w innym pokoju, po prostu gdzieś, gdzie my akurat nie przebywamy. To pomoże mu przyzwyczaić się do tego, że nie może mieć nas cały czas na oku, przy sobie - dodaje behawiorystka.

Niezwykle ważny jest też odpoczynek. - Należy pamiętać, że pies musi odpoczywać. To, że nagle ma nas cały czas obok, nie zmniejszyło jego zapotrzebowania na sen. 16 godzin snu każdemu czworonogowi się należy. A przez pozostałe 8 też nie powinien stale czegoś robić. Dom to nadal powinna być przede wszystkim sypialnia – zwraca uwagę Anna Maria Kunik.

Koronawirus na Śląsku. Spacer z psem, nauka, spacer z psem, nauka...

Mika we wrześniu skończy 10 lat. To pies rasy shih-tzu, którego właścicielką jest Kasia z Katowic. I choć suczka jest już w dojrzałym wieku, czasem zachowuję się jak szczeniak. - Chciałaby się ciągle ze mną bawić, a to niemożliwe – mówi Kasia. Pies ma wydzielone trzy spacery w ciągu dnia: z rana, popołudniu i wieczorem. W przerwach między zajęciami online na studiach i nauką.

Katowiczanka wie, że nie może przesadzać  z uwagą poświęcaną jej ukochanemu pupilowi, bo mogłoby to mieć na niego zły wpływ. - Wiadomo, że najchętniej poświęcałabym jej tyle uwagi, ile tylko by chciała, ale to byłoby nierozsądne. Gdy wrócę na uczelnię i do pracy, nie będzie mnie w domu tak często – podkreśla Kasia. I tego typu postawę chwalą specjaliści.

Ważne jest to, by samemu dozować czas poświęcany pupilowi i nie robić tego zawsze, kiedy on tego chce, choć odmowa wspólnej zabawy, skoro i tak jesteśmy w domu, może być trudna.

Radek z Jastrzębia-Zdroju jest właścicielem 4-letniego owczarka niemieckiego. Jak mówi, odkąd jego pracodawca postanowił o zarządzeniu pracy zdalnej, spędza z pupilem praktycznie każdą wolną chwilę. - Jestem teraz w domu, więc chcę wynagrodzić Kajtkowi, że nie zawsze miałem dla niego czas przez pracę – mówi. - To jednak błąd, który powiela wielu właścicieli – odpowiadają eksperci. Dopiero pogłębiona rozmowa na temat konsekwencji takich działań może zmienić nastawienie.

- To jednak żmudna praca, bo wielu ludzi nie rozumie, że takim zachowaniem może szkodzić swoich ukochanym pupilom – podkreślają psi behawioryści i zwracają uwagę na to, że w temacie zwierząt oraz ich psychiki wciąż należy się dokształcać. - Powinny to robić nie tylko osoby zajmujące się tym zawodowo, ale także, do pewnego stopnia, sami właściciele – mówią.

Koronawirus na Śląsku. Lęk separacyjny u zwierząt i inne, poważne konsekwencje

Co takiego strasznego może się stać, gdy ktoś w dobie pandemii będzie poświęcał psu zbyt wiele uwagi? Wbrew pozorom, konsekwencje mogą być bardzo poważne. Lęk separacyjny to prawdopodobnie najgorsze, co może się przytrafić. Pies, który do tej pory nie sprawiał problemów, po ustaniu epidemii i naszym powrocie do pracy, może zacząć pod naszą nieobecność niszczyć meble, szczekać i wyć, a nawet posunąć się do samo okaleczania, by zwrócić na siebie uwagę. Wszystko dlatego, że nagle odbierze mu się kogoś, kto przez ostatnie tygodnie non stop był obok: nas samych.

„Lęk separacyjny to niezdolność do znoszenia samotności. Potrafi bardzo negatywnie wpłynąć na życie zarówno właściciela, jak i psa. Pies może wpaść w rozpacz i zrobić sobie krzywdę, próbując uciec z miejsca, w którym go zostawiono. Często też niszczy sprzęty i meble. Przedłużający się stres nie jest dobry dla zdrowia psa i może doprowadzić do chronicznych lub ostrych stanów chorobowych. Ucząc psa, zanim pojawią się problemy, jak może przyjemnie spędzić czas bez towarzystwa, daje się mu szansę na normalne funkcjonowanie”, czytamy w publikacji Kate Mallatratt pt. „Pies sam w domu”.

W tej sytuacji dochodzimy do sedna problemu i jego rozwiązania. Należy bowiem nie tylko nie przesadzić z poświęcaną psu uwagą, ale również zapewnić mu możliwość rozrywki samemu ze sobą, nawet, gdy jesteśmy obok. Czasem nawet ignorować jego wołanie o atencję.

Pomocne w tym przypadku mogą być np. zabawki pobudzające zwierzęce zmysły (pod kontrolą opiekuna) albo uszy do "przeżuwania", które można kupić w sklepie zoologicznym. To nie musi być specjalistyczny sprzęt ze sklepów. „Gumowa zabawka typu KONG z ulubionym przysmakiem, który pies musi wydłubywać, zajmie go na długie godziny. Przysmaki poukrywane w mieszkaniu to też dobry sposób na nudę”, radzi Kate Mallatratt. Każda rasa ma inne upodobania, więc warto poczytać lub zapytać specjalisty i dobrać atrakcję do swojego psa.

Oczywiście, jak wskazuje pani Anna, nie każda z tych wskazówek sprawdzi się w przypadku wszystkich psów, bo każde zwierzę jest inne. To samo tyczy się jego zachowania podczas obecności właściciela czy samotności w mieszkaniu - nie każdy pies będzie niszczył mieszkanie, nie na każdego ciągła obecność opiekuna może mieć zgubny skutek. Warto jednak mieć na uwadze, że takie konsekwencje są możliwe. 

Koronawirus na Śląsku. WHO: Zwierzęta nie mogą zarażać koronawirusem

Według ustaleń Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), nie ma żadnych dowodów na to, że zwierzęta mogą zarazić koronawirusem człowieka. Nie należy jednak lekceważyć skutków, jakie wirus może wywołać u naszych zwierząt – niekoniecznie bezpośrednio i fizycznie. Psychika naszych pupili, jak przekonują eksperci, jest w tym przypadku równie ważna.

- Najważniejszą zasadą jest przede wszystkim umiar. I tego się trzymajmy – puentuje AnnaMaria Kunik.

Górnik ze Śląska szczerze o sytuacji w kopalniach

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają