Jak podaje będzińska komenda do zdarzenia doszło w niedzielę wieczorem. - Jadący w kierunku Siewierza kierowcy zauważyli forda s-max, którego kierowca wykonywał podejrzane manewry, wskazujące na to, że może być pod wpływem alkoholu - relacjonują mundurowi. Jeden z kierujących 30-latek zdecydował się zatrzymać podejrzany pojazd. Jadąc swoim oplem astrą zobaczył, że niebezpieczny dla ruchu pojazd się zatrzymuje. Wtedy wkroczył do akcji. - Wykorzystując zatrzymanie forda, podbiegł do drzwi od strony kierowcy i po ich szybkim otwarciu, sprawnie wyjął kluczyki ze stacyjki. Interwencja mężczyzny niestety nie doprowadziła do wyeliminowania niebezpieczeństwa. 30-latka zaatakował bowiem pijany, 40-letni kierowca forda i jego 38-letnia partnerka. Niewiele pomogło wyrzucenie kluczyków na pobocze i salwowanie się ucieczką. Odgrażająca się para, po odnalezieniu kluczyków, z zamiarem staranowania, zaczęła gonić uciekającą astrę - opisuje dalej będzińska policja.
Para planowała staranować samochód 30-letniego mężczyzny. Na szczęście w porę wykonał on manewr, który być może uratował mu życie. Zjechał nagle w bok, a jadąca za nim para z forda nie zdołała wykonać podobnego manewru. Skończyło się na zderzeniu z barierkami. Na miejscu natychmiast pojawili się policjanci. - Jak ustalili 40-latek i jego 38-letnia partnerka wracali z grzybobrania. Mieli w organizmach prawie dwa promile alkoholu - dodają mundurowi. Dalszym ich losem zajmie się teraz sąd i prokurator. Oboje odpowiedzą zarówno za jazdę pod wpływem alkoholu, jak i groźby.