Pożar wybuchł 30 maja (poniedziałek). Była godzina 18.00, kiedy w bloku przy ul. Kubicy 13 w Tychach wybuchł pożar. Pan Piotr był w pracy. Starsza córka, 11-letnia Paulina poszła na zajęcia unihokeja w szkole. W domu pozostała żona, Agata (38 l.) z trzyletnią córeczką Natalią.
- Mieliśmy tutaj piecyk na biopaliwo. Moja żona prawdopodobnie podczas nalewania nie zauważyła, że coś jej skapnęło na panele. Jak się odpalił kominek, to najpewniej spadła kropla na panele i wszystko się zajęło. Gdy rogówka się zapaliła, żona próbowała to ugasić kocem. Córka podbiegła, poparzyła sobie brzuszek. To była chwila - mówi mężczyzna.
Zobacz również: Nacpolsk. Zaatakował nożem dwie kobiety! Nie żyje 29-letnia Ukrainka. W mieszkaniu były malutkie dzieci
Agata, jego żona, ma poparzoną rękę i twarz. - Gdy tylko rozmawiam z nią o tamtej sytuacji, zalewa się łzami, bo się wini. Te rany z rąk i twarzy zejdą szybciej, niż te w psychice - dodaje.
Pan Piotr mieszka przy Kubicy od 43 lat, od samego urodzenia. Mówi, że okolica jest spokojna. Dobrze zna sąsiadów. Pomagali mu, gdy mieszkanie stanęło w ogniu. - Sąsiadka wzięła małą. Wołali też żonę. "Wychodź, wychodź", krzyczeli. Ona chciała dalej gasić - opisuje. Chciała ratować dobytek.
Zobacz również: Płk Marek Gładysz zginął z mamą w katastrofie awionetki. Tak żegnają go przyjaciele. "Po ludzku za wcześnie"
Zniszczeniu uległo praktycznie wszystko. Instalacja wodna, gazowa i elektryczna - zostały odcięte. Zniszczone zostały meble, pamiątki rodzinne, zdjęcia, dokumenty. Wszystko trwało trzy bądź cztery minuty.
- Każdy się pyta, czego potrzebujemy, ale ja nie wiem, co mam odpowiedzieć. Chciałbym, żeby sąsiedzi z góry mogli wrócić do mieszkania. Znamy się od 20 lat, jesteśmy bardzo zżyci, dlatego tak mi na tym zależy. Chłopaki z pracy chcą usunąć spaleniznę. Trzeba zrobić wszystko od podstaw, jakby się je urządzało od nowa - mówi właściciel mieszkania.
Obecnie mieszkają u ojca pana Piotra. Mają dostać pomoc z Urzędu Miasta. Radni z Tychów zorganizowali zbiórkę. - Mnie jest trudno prosić o pomoc, bo nie jestem do tego przyzwyczajony - przyznaje mężczyzna. Wsparcie mają dostać także sąsiedzi, bowiem na wyższych piętrach będzie konieczna wymiana okien stopionych od wysokiej temperatury.
Czytaj koniecznie: Jacek pił na umór. Jego ciało znaleziono w studni. Mama Alina: Jaki by nie był, to moje dziecko
Piotr przyznaje, że jego żonie będzie ciężko wrócić do mieszkania przy ul. Kubicy. - To był nieszczęśliwy wypadek, ale ona ma teraz taki okres, że się wini za to, co się stało - mówi.
Każdy z Was może pomóc rodzinie z Tychów. Link do zbiórki znajduje się TUTAJ!