Mówili o nim "Małysz Pływania". Zmarł w Wigilię na rękach ukochanej matki. Jej słowa łamią serce

2021-01-27 17:04

Historia pani Jolanty rozdziera serce. Jej syn Piotr był utalentowanym pływakiem. Zapowiadano mu świetlaną przyszłość. Plany przekreśliła schizofrenia. Choroba zniszczyła życie młodego sportowca. W Wigilię 31-letni mężczyzna zmarł. Jego mama do tej pory nie może się otrząsnąć po tej tragedii.

Piotr jako dwunastolatek był u szczytu sławy. Bił rekordy kraju w swojej kategorii wiekowej. Mówili na niego: "Małysz Pływania". Przygodę ze sportem rozpoczął w wieku 5 lat. Jego pierwszy instruktor nauczył go podstaw i pokazał, jak wielką przyjemność można czerpać z uprawiania tej dyscypliny. Piotr był wielkim talentem - w wieku 9 lat wygrywał zawody z uczniami siódmej klasy.To w barwach częstochowskiego klubu Pirania ustanawiał rekordy Polski, zdobywał puchary i złote medale. Mówiono o nim, że jest nadzieją pływania, kolejną perełką po Otylii Jędrzejczak. Niestety jego kariera skończyła się, gdy został wykluczony z klubu w 2003 roku. Do tej pory nie wiadomo, co tak naprawdę się stało. Potem przyszedł kolejny cios. Piotr zachorował na schizofrenię.

Chłopak zaczął uciekać z domu, nie mógł sobie z tą sytuacją poradzić. Mimo tego miał ogromne wsparcie ze strony rodziców. Skończył studia na AWF w Katowicach. Pracował jako ratownik, założył nawet swoją szkółkę pływacką. Walczył z chorobą jak tylko mógł. Kiedy zmarł jego ojciec, choroba nawróciła.

Czytaj również: Obalamy mity! Pacjentka zmarła po podaniu szczepionki na COVID. Ekspert jasno tłumaczy. To każdy musi wiedzieć!

- 23 grudnia przyjechało pogotowie. Za drugim razem zabrali go do szpitala, by go nawodnić - wspomina mama Piotra, pani Jolanta. - Wyniki badań neurologicznych były dobre. Okazało się, że jest wszystko dobrze i wypuścili go do domu. Niestety, kiedy wrócił do domu, jego oddech był coraz krótszy.  Przechodził z pokoju do pokoju i upadł. Zmarł na moich rękach w Wigilię, 24 grudnia. Robiłam mu jeszcze reanimację. Nastąpiło zatrzymanie akcji serca. Nie wiem, dlaczego - wspomina kobieta ze łzami w oczach. Schizofrenia niszczyła Piotrkowi życie. Nie przyjmował jedzenia. To musiało się źle skończyć.

- Syn bardzo się cieszył na święta, uczył się grać na gitarze. Mieliśmy wieczorem pokolędować, ale już nie zdążyliśmy - dodaje pani Jolanta. - Pozostaje mi tylko radość, że mogę go upamiętnić - kończy w rozmowie z SE.pl.

Czytaj również: Zabójstwo 13-letniej Patrycji. Śledztwo nadal trwa! Ważne pytanie pozostaje bez odpowiedzi

Pogrzeb mamy Mariusza Czajki

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki