Wielbiciel złocistego trunku z charakterystyczną, puszystą, białą pianką wpadł ręce policji. Mężczyzna tak bardzo lubił piwko, że z jednego ze sklepów w Miasteczku Śląskim ukradł aż trzysta butelek i puszek piwa. Być może nie zostałby zdekonspirowany, gdyby nie monitoring.
Zaczęło się wszystko od zgłoszenia przez właściciela sklepów. Mężczyzna poinformował policjantów, że z zaplecza sklepu zniknęła spora ilość butelek i puszek z piwem. - Powiadomiony o sprawie dzielnicowy wraz z pracownikami sklepu przejrzeli nagranie z monitoringu. Okazało się, że pod koniec maja, z zaplecza sklepu, skrzynki i zgrzewki piwa wyniósł jakiś mężczyzna - podaje tarnogórska komenda.
Tajemniczy rabuś nie poprzestał na jednej kradzieży - robił to trzykrotnie. Mało tego, ten skok po piwko był skrupulatnie zaplanowany. - Mężczyzna obserwował dostawcę pieczywa, który otwierał zaplecze kluczem, a potem odkładał go w ustalone miejsce. Ten sam klucz wykorzystał złodziej, kradnąc towar warty 800 złotych - dodają tarnogórscy policjanci.
Koniec końców sprytny piwosz wpadł. Okazało się, że to 54-letni mieszkaniec powiatu tarnogórskiego, bardzo dobrze znany miejscowemu dzielnicowemu. - Mundurowy swoje ustalenia przekazał swoim kolegom, którzy rozpoczęli poszukiwania piwosza. Na jego trop wpadli policyjni wywiadowcy. Mężczyzna był kompletnie pijany w chwili zatrzymania, miał ponad 3 promile alkoholu - podsumowują policjanci.
54-latek trafił do policyjnej celi. Kiedy wytrzeźwieje, usłyszy zarzut kradzieży z włamaniem, za co grozi mu nawet 10-letni pobyt w więzieniu. Czeka go zatem całkiem długi okres abstynencji.