Dramat nad zalewem Nakło-Chechło
W sobotę, 15 lipca około godz. 14.00 służby zostały poinformowane o nagłym zaginięciu dwóch kobiet, 27-latki z Gliwic i 28-latki z Katowic, które pływały w zalewie Nakło-Chechło na jednym materacu. - W pewnym momencie spadły z tego materaca z niewiadomych przyczyn i zniknęły pod wodą - mówił sierż. szt. Kamil Kubica, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Tarnowskich Górach. O sprawie poinformowano Tarnogórskie Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe. Rozpoczęto akcję poszukiwawczą, która zakończyła się odnalezieniem poszkodowanych.
- Starsza z kobiet odzyskała dość szybko przytomność, została tam zaopatrzona w tlen i karetką pogotowia trafiła do tarnogórskiego szpitala. W przypadku drugiej kobiety, sytuacja była bardzo poważna, ponieważ nie stwierdzono u niej funkcji życiowych. Ratownicy rozpoczęli resustytację krążeniowo-oddechową, którą w następnym etapie przejęli strażacy, ratownicy i ratownicy z LPR-u - dodał Kubica. Na szczęście resuscytacja przyniosła skutek, a poszkodowaną przetransportowano do szpitala w Sosnowcu przy pomocy Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Niestety, w niedzielę napłynęły smutne wieści. Młodsza z kobiet zmarła w szpitalu. - W dniu wczorajszym za pośrednictwem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do naszego szpitala na oddział ratunkowy trafiła niespełna 30-letnia pacjentka, która ucierpiała w jeziorze Nakło-Chechło. Pomimo starań personelu i mimo podjętych działań medycznych zmierzających do ratowania życia pacjentki, w nocy z soboty na niedzielę, niestety, stwierdzono jej zgon - poinformował Tomasz Świerkot, rzecznik prasowy Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 5 im. św. Barbary w Sosnowcu.