Przypomnimy tylko, że związkowcy żądają podwyżek płac od 2020 r. o 12 proc. PGG daje do zrozumienia, że kosztowałyby one koncern tyle, ile w zeszłym roku miał zysku – ok. 500 mln zł. Związkowcy są po pierwszej turze rozmów z zarządem PGG, które niczego nie przyniosły. I w takiej atmosferze zaapelowali do ministra energii o pomoc. A ten im odpisał im, że zwrócił się do zarządu spółki „celem zajęcia stanowiska w sprawie”, podkreślając, że będąc ministrem energii zawsze czynnie uczestniczy w rozwiązywaniu problemów polskiego górnictwa.
„Dlatego też, poleciłem sporządzenie szczegółowej analizy Państwa oczekiwań w kontekście możliwości ich spełnienia oraz ich wpływy na sytuację finansową spółki. Jednocześnie nadmieniam, iż w sierpniu pracownicy spółki Polska Grupa Górnicza S.A. otrzymali dodatkowe niezaplanowane wcześniej świadczenie pieniężne w wyskości ponad 72 mln zł. Niezwłocznie po uzyskaniu odpowiedzi od Zarządu Polskiej Grupy Górniczej S.A., w bezpośrednim kontakcie ustalimy sposób dalszego postępowania”– obiecuje minister Tchórzewski. Raczej nie wynika z treści tego listu, że minister „załatwi” 12-procentową podwyżkę. Bardziej to, że na taką się nie zanosi.