O dramacie 8-latka, który rozgrywał się w czterech ścianach mieszkania w Tarnowskich Górach napisała śląska "Wyborcza". Chłopiec po rozwodzie rodziców był pod opieką matki, obecność ojca ograniczała się do chwilowego kontaktu z matką pod blokiem, kiedy przekazywał kobiecie alimenty na dziecko. Ośmiolatek początkowo chodził do szkoły, ale kiedy rozpoczęła się zdalna nauka, z czasem logował się coraz rzadziej, aż zupełnie przestał. Mimo to uzyskał promocję do drugiej klasy, ale kiedy nauka ponownie weszła w tryb zdalny, scenariusz powtórzył się. Ostatecznie sprawą zajęła się dyrekcja szkoły, która poinformowała o podejrzanych absencjach chłopca sąd rodzinny. Zlecono wywiad środowiskowy, ale matka zwyczajnie... nie wpuściła dzielnicowego do mieszkania! Funkcjonariuszom udało się wejść dopiero po zastosowaniu fortelu: policjanci poprosili ojca, by wszedł do mieszkania pod pretekstem przekazania byłej żonie gotówki na syna. Tuż za ojcem dziecka wkroczyli funkcjonariusze.
Widok, jaki zastali, był szokujący!
- Rolety we wszystkich oknach były opuszczone, w mieszkaniu panował straszny zaduch. Meble były połamane, w lodówce na zepsutym jedzeniu były robaki. Chłopiec spał w kącie kuchni. Po wejściu policjantów kobieta wpadła w szał. Na miejsce przyjechało pogotowie, które zabrało ją do szpitala psychiatrycznego. Chłopiec został zabrany przez ojca. Opowiadał, że mama nie wypuszczała go z domu, bo się bała, że ktoś go porwie - opowiada cytowana przez "Wyborczą" Magdalena Lewandowska-Smerd z Prokuratury Rejonowej w Tarnowskich Górach.
Niezrównoważone zachowanie matki sprawiło, że 8-latek zmaga się z poważnymi konsekwencjami. Chłopczyk jest tak niedożywiony, że jego mięśnie są w stanie początkowej atrofii, a częste absencje w szkole sprawiły, że ma duże zaległości względem rówieśników: nie potrafi czytać ani pisać.