Pobicie w Zabrzu. Policjanci rzucili kierowcę na asfalt i brutalnie go skopali
Przed sądem w Gliwicach odpowiadali dwaj podoficerowie wydziału ruchu drogowego Komendy Miejskiej Policji w Zabrzu, którzy mieli przekroczyć swoje uprawnienia podczas interwencji i brutalnie pobić mężczyznę pochodzącego z Chorzowa. W 2017 roku, kiedy podróżował on skodą przez Zabrze, został zatrzymany przez policjantów. Chcieli sprawdzić alkomatem jego stan trzeźwości. - Odmówił, twierdząc, że nie czuć od niego alkoholu i jechał zgodnie z przepisami. - Powiedziałem mundurowym, że w takiej sytuacji nie mają podstaw, aby mnie badać alkomatem - wyjaśnia kierowca w "Gazecie Wyborczej". Wtedy policjanci poprosili go o dokumenty, sprawdzali, czy posiada apteczkę i trójkąt. Mężczyzna całą interwencję nagrywał telefonem komórkowym. Gdy po raz kolejny odmówił poddania się badaniu alkomatem, policjanci postanowili użyć siły. Wytargali go ze skody i - jak relacjonował kierowca - rzucili nim na asfalt i go skopali.
Pobicie w Zabrzu. "Jeden z policjantów na mnie klęczał, drugi bił po twarzy i kopał po całym ciele"
Kierowca nie chciał na początku puścić kierownicy, więc policjanci robili wszystko, by go wyszarpać - odginali mu np. dłonie. Wtedy też, zdaniem funkcjonariuszy, jeden z mundurowych uszkodził sobie palce. "Rzucili mnie na asfalt, jeden z policjantów na mnie klęczał, a drugi najpierw mnie bił po twarzy, a potem kopał po całym ciele", opisuje poszkodowany w rozmowie z "Wyborczą". Ostatecznie pobitego kierowcę zawieziono na komisariat, gdzie dmuchnął w alkomat. Okazało się, że... jest trzeźwy. Został oskarżony o "próbę ucieczki z miejsca kontroli i naruszenie nietykalności cielesnej policjantów". Mężczyzna zaprzeczył, chciał pokazać na telefonie nagranie, ale odmówiono mu oddania komórki. Po wyjściu z komendy okazało się, że ktoś usunął dowody! Telefon zresetowano do ustawień fabrycznych.
Pobicie w Zabrzu. Sąd rozstrzygnął, kto mówi prawdę
Sąd rozstrzygnął, kto mówi prawdę. Jak pisze "Gazeta Wyborcza", nie uwierzył on policjantom, a mężczyznę uniewinnił od zarzutu naruszenia ich nietykalności. Po tym, co usłyszał na rozprawie prokurator, postanowił odwrócić szalę i oskarżył policjantów o pobicie kierowcy. Miał on bowiem, jak wynikało z obdukcji, rozbitą twarz, złamane trzy żebra oraz otarcia na dłoniach. W tej sprawie prawomocny wyrok również zapadł. Sąd w Gliwicach uznał, że są oni winni. Wymierzono im karę roku oraz 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu. Dodatkowo muszą wypłacić pobitemu kierowcy zadośćuczynienie w łącznej kwocie 9,5 tys. zł. "Obaj mężczyźni odeszli z policji tuż przed uprawomocnieniem się wyroku skazującego", podaje "Wyborcza". Do tej pory nie udało się ustalić, kto usunął dowody z telefonu poszkodowanego, ale biegli potwierdzili, że nagranie zostało usunięte podczas jego pobytu na komendzie.
Teraz prokuratura w Rudzie Śląskiej dodatkowo oskarży policjantów o składanie fałszywych zeznań, a poszkodowany oskarży ze stopy cywilnej komendę w Zabrzu.