Policjantów na Śląsku dopadła "psia grypa". Nie przychodzą do pracy, masowo biorą L4

Policjanci z województwa śląskiego domagają się podwyżek. Od kilkunastu dni zamiast wystawiania mandatów stosują pouczenia - to jedna z form ich protestu. W akcji biorą udział funkcjonariusze z Katowic, Sosnowca, Bielska-Białej, Zabrza, Jastrzębia-Zdroju czy Gliwic. Negocjacje z rządem trwają, kolejne spotkanie zaplanowano na 20 września. Już teraz ogłoszono, że na modernizację służb przeznaczone zostanie ponad 10 miliardów złotych, a od 2022 roku policjanci dostaną podwyżki (ok. 200 zł i ok. 270 zł waloryzacji). Jak pisze "Gazeta Wyborcza", to nie satysfakcjonuje mundurowych. "W środę zaczęli masowo przechodzić na zwolnienia lekarskie. To oddolna inicjatywa funkcjonariuszy. Efekt? W komendzie w Jastrzębiu-Zdroju do służby nie stawił się ani jeden policjant z referatu patrolowego", podaje "GW".

W Jastrzębiu-Zdroju zapewniają, że patrole zostały obsadzone policjantami z innych pionów, więc bezpieczeństwo mieszkańców nie jest zagrożone. Wiadomo natomiast, że Komenda Wojewódzka Policji w Katowicach trzyma rękę na pulsie i monitoruje sytuację. "Wszystko wskazuje na to, że zaczyna się "psia grypa", która ma zmusić rząd do uległości", przyznaje jeden z oficerów w rozmowie z "Wyborczą". Czy rząd ugnie się pod naporem oczekiwań funkcjonariuszy? Przekonamy się już wkrótce. Warto dodać, że to nie jedyna grupa zawodowa walcząca aktualnie o podwyżki. Od kilku dni trwa bowiem protest medyków, domagających się podniesienia pensji.