Policjanci z Ostrawy na ul. Slovenské, w pobliżu zjazdu z autostrady D1, zatrzymali do kontroli samochód osobowy na polskich tablicach, który ciągnął przyczepkę z całkiem sporym załadunkiem. Uwagę policjantów przyciągnął fakt, że pojazd, który znajdował się na przyczepie... wystawał poza nią niemal o połowę.
Jak się okazało, to był dopiero początek absurdalnej sytuacji z polskim kierowcą w roli głównej. Policjanci zażądali od 23-latka pokazania prawa jazdy, a ten sięgnął po telefon i wyświetlił im... zdjęcie dokumentu. Mało tego, kierowca nie miał uprawnień na ciągnięcie przyczepy z tak dużym ładunkiem, który na dodatek przekraczał dopuszczalną normę wagi o jedną tonę.
Przyczepa była wyraźnie za ciężka dla samochodu marki BMW, który niebezpiecznie osiadł na kołach. Istniało niebezpieczeństwo, że w trakcie jazdy przyczepa się urwie lub uszkodzi samochód. Kontrola jednak na tym się nie skończyła. Policjanci mieli również zastrzeżenia do przyciemnianych szyb, które na bocznych oknach od strony kierowcy były zbyt ciemne i ograniczały jego widoczność.
Szczegółowa lista wykroczeń została zgłoszona do właściwych organów gminy. Na kierowcę nałożona została kaucja w wysokości 50 tys. koron ( ok. 8 tys. złotych), która stanowi depozyt za grzywnę. O jej wysokości zdecydują urzędnicy. Dodatkowo policjanci zatrzymali na 30 dni dowód rejestracyjny samochodu. Kierowca musiał zdjąć pojazd z przyczepy. Jeszcze tego samego dnia zabrał ją holownik, za który kierowca sam zapłacił.
Czytaj także: Pijany przewrócił kobietę na ulicy, rzucił się na nią i zaczął dotykać jej miejsc intymnych!