Dzik nie tylko jest wielki, ale też stary. Ma 19 lat i został odebrany myśliwemu, który znalazł go 18 lat temu jako rocznego dziczka przy drodze i się nim "zaopiekował". Paradoksalnie uratował mu życie, bowiem jako myśliwy mógł dobić małego warchlaka, jednak to, do jakich celów go przygarnął, budzi kontrowersje.
Polecany artykuł:
Na zwierzęciu były trenowane psy myśliwskie. Choć szkolenie nie było krwawe, to na pewno stresujące dla coraz starszego dzika. Zwierzę nie było jednak pogryzione, nie ma też blizn na ciele i innych śladów walki.
- To nie była jakaś rzeź, ale mogło takie szkolenie polegać na tym, że te psy biegały dookoła wybiegu dla dzika i szczekały. W ten sposób oswajały się ze zwierzęciem i jego zapachem - mówi Wąsiński.
Zaznacza jednak, że takie metody są niedopuszczalne, bowiem o ile psy myśliwskie faktycznie się szkoli, to nie na żywych zwierzętach, ale odpowiednio impregnowanych kukłach.
Zoo w Chorzowie: Pandy czerwone zamieszkały już w swojej zagrodzie
Dlatego dzik jest bardziej poraniony psychicznie niż fizycznie, chociaż jak dodaje Wąsiński, na szczęście są to zwierzęta o silnej psychice i nie łatwo je wystraszyć. Ale dzik miał też kiepsko przystosowany wybieg, na grząskim gruncie przez lata nabawił się zwyrodnienia stawów. Ma też problemy ze wzrokiem i niepełne uzębienie.
Teraz jednak jest już bezpieczny, od sześciu dni mieszka w nowej zagrodzie w Pogotowiu Leśnym w Mikołowie - Na nowym wybiegu wyraźnie mu się podoba, lubi leżeć na sianku w wykopanym przez siebie dołku, pierwsze co zrobił jak trafił do nowego domu to właśnie wyrył sobie w czystej ziemi dołek i się w nim położył - relacjonuje pobyt dzika w pogotowiu Jacek Wąsiński na Facebooku.
Dzik przestał być także agresywny, po odpoczynku i porządnym nakarmieniu, uspokoił się. Teraz dostaje odpowiednio spreparowaną karmę, którą jest w stanie przeżuć i przyswoić.
W Pogotowiu Leśnym w Mikołowie dzik został nazwany Zygmuś.