Lekarze wciąż walczą o życie maltretowanego Kamilka z Częstochowy
W poniedziałek, 3 kwietnia, w stanie ciężkim 8-letniego Kamilka przetransportował śmigłowiec LPR z Częstochowy do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Pogotowie powiadomił biologiczny ojciec chłopca, pan Artur. Ten nie kryje emocji i swojego wstrząśnięcia, że ktoś mógł wyrządzić tak ogromną krzywdę dziecku.
- Jak go zobaczyłem, to aż mnie z nóg ścięło. Klękałem przy nim, płakałem... mówię, Boże. Dziecko, co oni ci zrobili?! Proszę wszystkich ludzi o modlitwę za mojego synka - mówił zrozpaczony ojciec Kamila w rozmowie z TVP3 Katowice.
8-latek ma poparzoną jedną czwartą powierzchni ciała. To poparzenia 3 stopnia głowy, tułowia i rąk. Zdaniem lekarzy mogły powstać nawet 10 dni przed transportem dziecka do szpitala.
- W naszej opinii złamania powstawały w ciągu ostatniego miesiąca, natomiast oparzenia około tygodnia do 10 dni wcześniej, przed przyjęciem dziecka do szpitala - przekazał dr Andrzej Bulandra, koordynator Centrum Urazowego dla dzieci w GCZD w Katowicach.
Lekarze w GCZD wciąż walczą o życie 8-latka. Chłopiec został wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną, przeszedł już jedną operację. Na razie za chłopca oddycha respirator.
- Stan chłopca określany jest jako ciężki, noc była stabilna. Dzisiaj chłopiec przejdzie kolejny zabieg operacyjny, polegający na usunięciu martwicy z oparzeń - przekazał Wojciech Gumułka, rzecznik GCZD w Katowicach.
Opiekunowie chłopca usłyszeli zarzuty i trafili do aresztu
Policja w poniedziałek, 3 kwietnia, zatrzymała 35-letnią Magdalenę B., matkę chłopca oraz jej konkubenta, 27-letniego Dawida B.. Mężczyzna jest podejrzany o polewanie chłopca wrzątkiem i rzucenie go na rozpalony piec. Wcześniej brutalnie go bił i przypalał papierosami. 35-letniej matce prokuratura zarzuciła narażanie dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia, a także udzielenie pomocy mężczyźnie w znęcaniu się nad chłopcem. Oboje przyznali się do winy, Dawid B. odmówił składania wyjaśnień. Oboje zostali decyzją sądu aresztowani na trzy miesiące.
- Dawidowi B. prokurator zarzucił, że 29 marca br. usiłował pozbawić życia swojego pasierba polewając go wrzątkiem i umieszczając na rozgrzanym piecu węglowym. W ten sposób spowodował ciężkie obrażenia ciała - oparzenia głowy, klatki piersiowej i kończyn – informował PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie Tomasz Ozimek.
Podejrzanemu zarzucono też, że znęcał się nad ośmiolatkiem ze szczególnym okrucieństwem - poprzez bicie, kopanie po całym ciele oraz przypalanie papierosami i spowodowanie u niego licznych złamań kończyn oraz rany oparzeniowe.
- Będziemy ustalać, w jakim okresie się to działo - dodał prok. Ozimek.
Matka chłopca Magdalena B. jest podejrzana o narażanie swego dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia, a także udzielenia pomocnictwa mężczyźnie w znęcaniu się nad chłopcem. Chodzi o to, że nie reagowała na zachowania mężczyzny i nie udzieliła dziecku pomocy. Prokuratura zaznacza, że spoczywał na niej szczególny obowiązek opieki nad dzieckiem.
Częstochowska policja przyznała, że nie wiedziała o przemocy, jak działa się w tym domu. Nigdy nie otrzymali żadnego zgłoszenia w tej sprawie.