Takie przestępstwo określa się kodeksowo jako „wymuszenie rozbójnicze”. W tym przypadku trzech panów uprowadziło 34-letniego biznesmena, mieszkańca Jaworzna, a potem z pomocą argumentów nie do odrzucenia chciała go skłonić do „zawarcia niekorzystnej umowy”. Bardzo niekorzystnej, bo gdyby ją podpisał i sprawa nie ujrzałaby światła dziennego, to biznesmen straciłby 2 mln zł. Co za dokument miałby podpisać uprowadzony? – Nie możemy tego ujawnić. W ubiegłym tygodniu dyżurny będzińskiej komendy otrzymał informację o uprowadzeniu 34-letniego mężczyzny. Do poszukiwań przystąpili policjanci z Centralnego Biura Śledczego Policji, Zarządu w Katowicach, kryminalni z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach oraz funkcjonariusze z komend w Będzinie i Jaworznie. Sytuacja była bardzo dynamiczna i wymagała podejmowania szybkich decyzji, gdyż chodziło o zdrowie i życie człowieka. Policjanci szukali terenowego samochodu, którym miał być przewożony 34-letni mieszkaniec Jaworzna. Poszukiwania objęły kilka miast. Zaczęły się w Jaworznie, a zakończyły w Katowicach na terenie jednej z kancelarii notarialnych – relacjonuje podinsp. Aleksandra Nowara, rzecznik prasowy śląskiej policji.
Policjantom pomogła technika. A ściślej apka lokalizująca zainstalowana w smartfonie poszukiwanego. Policjanci wkroczyli do pomieszczeń kancelarii dosłownie w ostatniej chwili. Porywacze skutecznie „namawiali” biznesmena do podpisania umowy. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że gangsterzy chcieli na porwanym wymusić sprzedaż udziałów w firmie bo korzystnej dla siebie, ale bardzo niekorzystnej dla sprzedającego, cenie. Śląska policja nie komentuje tej informacji. Porywaczom - już przedstawiono zarzuty, grozi im kara do 10 lat więzienia - są mieszkańcy Mysłowic i Jaworzna) w wieku od 32 do 66 lat. Sprawę prowadzi jaworznicka prokuratura.