W sytuacjach, gdy jakiś oszust chce oskubać seniora z gotówki, a nie zdołał jej wyciągnąć od niego w jego domu, zwykle omamiony idzie po kasę do banku. Szansa, że policja takiego cwaniaka ujmie na gorącym uczynku jest niewielka. Oszust obserwuje podejmującego pieniądze, gdy zauważy, że „coś nie jest tak”, to bierze nogi za pas. Przynajmniej jednak bez pieniędzy oszukanego. We wtorek (3 marca) do 88-letniego chorzowianina zadzwonili oszuści podając się za tajniaków prowadzących śledztwo, z którego „wynikało”, że złodzieje weszli w posiadanie dostępu do konta starszego pana. Oszuści „poradzili” mu, by czym prędzej wypłacił pieniądze z konta… Senior usłuchał i zatroskany o los swojej krwawicy, czym prędzej zameldował się w banku. Kasjerka widząc, że klient jest mocno zdenerwowany, wyczuła, co może być tego przyczyną. Powiadomiła o swoich domysłach przełożonego, a ten policję. Oszczędności starszego pana zostały uratowane. I należy mieć nadzieję, że oszustowi powinie się noga i wpadnie w ręce policji.
A mundurowi proszą, by uświadomić seniorom, że policja:
• nie informuje przez telefon o swoich działaniach,
• nie prosi o przekazanie pieniędzy,
• nie pyta, ile obywatel ma pieniędzy na koncie lub gdzie trzyma w domu swoje oszczędności,
• nie prosi o podanie numerów kont bankowych lub haseł dostępowych,
• nie prosi o przelanie pieniędzy na wskazane konta bankowe, ani też o zaciągnięcie kredytu. Z takimi prośbami występują WYŁĄCZNIE OSZUŚCI. Sąsiedzie, powiedz o tym seniorowi.