To świnka ilustrująca tę informację w zasadzie jest obrazkowym komentarzem tego „skoku”. „W miniony poniedziałek do jednego z częstochowskich sklepów z elektroniką wszedł mężczyzna wraz ze swoją partnerką. W pewnym momencie 42-latek spróbował ukraść ze sklepu skarbonkę, grożąc właścicielowi przedmiotem przypominającym broń palną. Ten nie zamierzał jednak dać się zastraszyć i nie wydał napastnikowi skarbonki. Para oddaliła się z pustymi rękami” - podała (24 października) w komunikacie częstochowska policja. Mundurowi podążyli tropem komicznych naśladowców Bonnie i Clyde. Ustalili, że za „Clyde'a” robił 42-letni częstochowianin. Odwiedzili jego mieszkanie. 29-letnia „Bonnie” otworzyła im drzwi i usiłowała wmówić policjantom, że jej lubego nie ma w domu. Naiwna? Nie tylko. Policjanci nie dali wiary jej wyjaśnieniom i weszli do mieszkania. W sypialni uwagę ich przykuło łóżko ze stertą kołder, nienaturalnie wysoką stertą. Byłaby niższa, gdyby nie wszedł pod nie „Clyde”. I w ten szybki sposób skończyła się historia ich komicznych naśladowców. Chociaż, nie do końca, bo jeszcze czeka ich finał przed sądem.
„42-latek został zatrzymany. Ten sam los spotkał jego 29-letnią partnerkę. Okazało się bowiem, że częstochowianka była poszukiwana przez sąd do odbycia kary ponad roku pozbawienia wolności”. Przy okazji na problem sądowe zapracowała 31-letnia kobieta, która był w mieszkaniu podczas wizyty policjantów. Zachowywała się nad wyraz emocjonalnie. To zrozumiałe, bo miała przy sobie 50 działek dilerski metaamfetaminy. Cała trójka usłyszała zarzuty. I pewnie „gangsterska” para będzie żałować skoku na skarbonkę...