Polecany artykuł:
SE.pl: Oficerowie BOR pili na umór, dzień później chronili premier Szydło!
Do pożaru doszło w połowie sierpnia. Strażacy jako prawdopodobną przyczynę pożaru wytypowali awarię ładowarki lub power banka. Była to jednak tylko ich hipoteza, dlatego domownikom zaproponowali zrobienie specjalistycznej ekspertyzy.
W myśl jej wyników, przyczyną pożaru była awaria urządzenia elektronicznego. Biegły, który zbadał telefon komórkowy, będący przyczyną pojawienia się w domu ognia, zauważył, że urządzenie spaliło się, a w dodatku znacząco napęczniał jego akumulator. Telefon znajdował się na kominku, a w związku z powstałymi wibracjami spadł na plastikowe krzesełko dziecięce.
Jak ustalili dziennikarze Gazety Wyborczej, sprzętem, który mógł wywołać pożar był Samsung Galaxy J5. – Nie są znane jakiekolwiek problemy dotyczące Galaxy J5. Do momentu, gdy Samsung otrzyma i zbada dane urządzenie nie można jednoznacznie ocenić rzeczywistych przyczyn danego zdarzenia. Naszym najwyższym priorytetem jest bezpieczeństwo klientów, dlatego jesteśmy otwarci na współpracę w celu wyjaśnienia okoliczności wszelkich problemów z produktami Samsung – zapewnia nas Olaf Krynicki, rzecznik prasowy Samsung Electronics Polska.
W akcji gaśniczej brało udział aż 18 strażaków. Małżeństwo z dziećmi przebywało wtedy u rodziny. Niestety, w pożarze zaczadził się kot, którego traktowano jak członka rodziny. Dom nie nadaje się póki co do zamieszkania.