Pożar w Sosnowcu. Czy dym był toksyczny?
Ogień na składowisku odpadów przy ul. Radocha pojawił się w środę, kilka minut po godzinie 17. Na miejsce natychmiast wysłano strażaków, w tym specjalistyczną grupę rozpoznania chemicznego z Katowic. W szczytowym momencie akcji, gaszeniem ognia zajmowało się blisko 100 zastępów straży pożarnej z terenu całego województwa śląskiego.
Prezydent Sosnowca Arkadiusz Chęciński zaapelował do mieszkańców, by w miarę możliwości pozostali w domach i szczelnie zamknęli okna.
- Bardzo proszę o pozostanie w domach i zamknięcie okien oraz o maksymalne ułatwianie przejazdu wszystkim służbom - napisał Chęciński na Facebooku. Chwilę później zaznaczył, że Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego poinformowało, że nie ma bezpośredniego zagrożenia dla zdrowia i życia, jednak zalecanie jest pozostanie w domu i zamknięcie okien.
Pożar w Sosnowcu. Czym oddychali mieszkańcy?
Jak pokazują dane śląskiego WIOŚu, po wybuchu pożaru, wzrósł poziom niebezpiecznych substancji w powietrzu - chodzi m.in. o pył zawieszony PM10, który dwukrotnie przekroczył dopuszczalne stężenie oraz toksyczny benzen, który mimo wybuchu ognia, mieścił się w normie.
W miejscu pożaru cały czas jest specjalistyczna grupa chemiczna straży pożarnej, która na bieżąco monitoruje jakość powietrza.
- Nie ma żadnych obaw co do jego jakości. Na naszą prośbę jednostka chemiczna zbadała jakość powietrza w najbliższych placówkach edukacyjnych. Powietrze jest w normie i nie ma obaw o nasze pociechy - poinformował prezydent Sosnowca.