Pożar został zainicjowany w mieszkaniu testowym na czwartym piętrze dziewięciokondygnacyjnego budynku w Sosnowcu. Lokal umeblowano zgodnie ze współczesnymi standardami, tak aby odzwierciedlić warunki mieszkaniowe statystycznego Polaka.
Polecany artykuł:
Ogień podłożono pod tapicerowaną kanapę. Niewielki płomień w niespełna dwie minuty rozprzestrzenił się na całą powierzchnię sofy. Toksyczny, czarny dym już po trzech minutach wypełnił całe mieszkanie wraz z przylegającym do niego korytarzem. Sygnał z czujki dymu umieszczonej na korytarzu spowodował uruchomienie instalacji grawitacyjnego oddymiania klatki schodowej.
W tym samym czasie, zgodnie z przyjętym scenariuszem, otwarte zostały drzwi łączące mieszkanie z klatką schodową. Dym z pomieszczenia testowego zaczął wypływać na klatkę, prowadząc do stopniowego zadymienia kolejnych pięter. Po trzech minutach od początku pożaru wolno unoszący się dym dotarł do najwyższej, dziewiątej kondygnacji i zaczął wypływać przez otwartą klapę dymową.
Pożar rozprzestrzenił się błyskawicznie
W ciągu ok. 10–11 minut od rozpoczęcia pożaru temperatura pod stropem w pomieszczeniu testowym sięgnęła 800 stopni Celsjusza. Stopieniu uległy wszystkie plastikowe elementy wyposażenia. W 12. minucie nastąpiło gwałtowne pęknięcie okien, których szyby wpadły do pomieszczenia. Po kwadransie zdecydowano się na ugaszenie ognia, bo symulacja mogłaby wymknąć się spod kontroli.
To nie było igranie z ogniem
Eksperyment to nie była jednak zabawa z ogniem, Podczas testu naukowcy z Politechniki Warszawskiej, Politechniki Śląskiej, Centrum Naukowo-Badawczego Ochrony Przeciwpożarowej oraz firmy SMAY dokonali pomiarów takich wielkości, jak: gęstość optyczna dymu na trzech poziomach klatki schodowej, temperatury w pomieszczeniu testowym, na klatce schodowej oraz na zewnątrz budynku, strumienia powietrza przepływającego przez klapę dymową, ciśnienia na klatce schodowej w trakcie testu, oraz stężenia tlenu oraz tlenku węgla w korytarzu przyległym do pomieszczenia testowego.