Kamil był maltretowany przez kilka tygodni. Nikt nie przerwał gehenny 8-latka
8-letni Kamil leży w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Jest podłączony do respiratora i wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Chłopiec ma nieleczone złamania rąk i nóg, jednak do szpitala trafił śmigłowcem z poparzeniami 25 procent powierzchni swojego małego ciałka. Ma poparzoną twarz, tułów, ręce i nogi. Był brudny, głodny i odwodniony. Lekarze od 3 kwietnia walczą o jego życie. Stan chłopca ustabilizował się w ostatniej dobie, nadal jest jednak ciężki. Rany oparzeniowe, które mogą wywołać bardzo groźną chorobę oparzeniową, są największym zagrożeniem dla jego życia.
Policja zatrzymała 35-letnią Magdalenę B., matkę chłopca i 27-letniego Dawida B., ojczyma. Obojgu postawiono zarzuty. Mężczyzna jest podejrzany o polewanie chłopca wrzątkiem i rzucenie go na rozpalony piec. Wcześniej brutalnie go bił i przypalał papierosami. Prokurator przedstawił mu także zarzut usiłowania pozbawienia życia chłopca. 35-letniej matce prokuratura zarzuciła narażanie dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia, a także udzielenie pomocy mężczyźnie w znęcaniu się nad chłopcem. Przyznali się do winy i decyzją sądu zostali aresztowani tymczasowo na trzy miesiące. Obraz skali tragedii, jaka rozgrywała się za zamkniętymi drzwiami, jest wstrząsający.
MOPS w Częstochowie wydał oświadczenie
Rodzina 8-letniego Kamila była pod opieką częstochowskiego MOPSu od marca 2021 roku. W tym czasie pracownik socjalny miał współpracować z kuratorem, dzielnicowym, a także ze szkołą, do której chłopiec uczęszczał. W samym tylko marcu 2023 roku pracownik socjalny odwiedził rodzinę trzy razy, ostatni raz 29 marca. To właśnie tego dnia, zdaniem prokuratury, doszło do największej tragedii dziecka.
- Pracownik socjalny odwiedził rodzinę trzy razy, w ciągu czterech tygodni przebywania rodziny w Częstochowie, po ich powrocie do miasta. Ostatni kontakt pracownika socjalnego zajmującego się rodziną miał miejsce 29 marca rano. Kontakt odbył się z matką chłopca, dziecko przebywało w szkole (co zostało potwierdzone w placówce). Z informacji uzyskanych w szkole wynika, że do 29 marca chłopiec był obecny w szkole, w marcu odnotowano jeden dzień nieobecności - czytamy w oświadczeniu Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Częstochowie.
W tym samym oświadczeniu dyrekcja MOPS-u zaznacza, że już w czerwcu 2022 roku pracownicy socjalni zdecydowali o konieczności zawiadomienia sądu o sytuacji rodziny. 27 czerwca 2022 roku skierowano do sądu rodzinnego pismo wraz z wnioskiem o zabezpieczenie dzieci w pieczy zastępczej.
- Dotyczyło ono wszystkich (tj. pięciorga) dzieci, w tym chłopca, który obecnie przebywa w szpitalu. Powodem wystosowania takiego wniosku były problemy rodziny, natomiast nie dotyczyły one przemocy - zapewnia dyrekcja MOPS-u w Częstochowie.
Sąd jednak nie wydał postanowienia o umieszczeniu dzieci w pieczy zastępczej w związku z tym wnioskiem. W sierpniu ubiegłego roku rodzina wyjechała do Olkusza. Do Częstochowy wróciła w marcu bieżącego roku.
Sąd rodzinny podjął decyzję w sprawie dzieci Magdaleny B.
W czwartek, 6 kwietnia po południu sąd rodzinny w Częstochowie podjął decyzję w sprawie sześciorga dzieci Magdaleny B.. 35-letnia kobieta ma dwoje najmłodszych dzieci z Dawidem B., a czwórkę pozostałych z dwoma innymi mężczyznami. Najmłodsze z dzieci urodziło się w ubiegłym roku, najstarsze ma 11 lat. Jak przekazał sędzia Dominik Bogacz, rzecznik Sądu Okręgowego w Częstochowie, najmłodsze dzieci decyzją sądu mają trafić do pieczy zastępczej w trybie zabezpieczenia tymczasowego, a pozostała czwórka w tym przebywający w szpitalu Kamil, do placówki opiekuńczo-wychowawczej. Postępowanie w sprawie dzieci nadal trwa.
Niestety, nie udało się znaleźć rodziny zastępczej dla wszystkich dzieci. Jak przekazał sędzia, to będzie bardzo trudne, jednak nie mogły one pozostać w obecnym środowisku, czyli z siostrą zatrzymanej 35-latki. Sąd w dalszym ciągu będzie szukać rodziny zastępczej dla sześciorga dzieci.
Prokuratura Okręgowa w Częstochowie, będzie sprawdzać w postępowaniu czy pracownicy MOPS-u prawidłowo wykonywali swoje obowiązki. Postępowanie jest prowadzone w zakresie wszczętego śledztwa. Śledczy sprawdzą także, czy nauczyciele szkoły, do której chodził chłopiec zauważyli złamania, które jak twierdzą lekarze powstawały na przestrzeni miesiąca.