Związki zawodowe od 20 listopada są w sporze zbiorowym z pracodawcą. Oprócz podwyżki płac zasadniczych chcą także włączenia tzw, dodatków gwarantowanych do podstawy naliczania nagród: barbórkowej i rocznej. Na rozmowy stawiło się ok. 40 związkowców z dziewięciu reprezentatywnych organizacji. Trudno spodziewać się, aby osiągnęli to, czego żądają w pełnym wymiarze. 25 listopada prezes PGG Tomasz Rogala powiedział dziennikarzowi portalu wnp.pl, że „Dialog będzie prowadzony i spółka będzie go prowadzić w kierunku jednak tym, w którym rozmowa o podziale środków następuje po ich wypracowaniu. Zdecydowanie stoimy na stanowisku, że – mówiąc kolokwialnie – najpierw te pieniądze trzeba zarobić”. Zarząd wyliczył, że gdyby spełnił co do joty życzenia związkowców, to trzeba byłoby przeznaczyć na to ponad 600 mln zł, to jest znacznie więcej niż wyniósł cały zysk PGG w 2018 r.
– Myśmy zaproponowali 12 proc., a prezes nie przedstawił żadnej propozycji. Dwa czy trzy procent to też przecież jest propozycja, ale ona nie padła (…). Skoro w 2018 r. zysk wyniósł prawie 500 mln zł i nie zmieniły się ceny, to dlaczego zysk za ten rok ma wynieść 160 mln, co takiego się stało? – pytał Bogusław Hutek, szef „Solidarności w PGG. Wcześniej prezes Rogala w wnp.pl zapowiedział, że rok 2019 jest trudniejszy dla spółki niż poprzedni i należy liczyć się z mniejszym zyskiem. Tak czy inaczej, jak na razie nie widać szansy na rychłe zakończenie sporu, a górnicze święto już za kilka dni.
Polecany artykuł: