W poniedziałek prezydent Kotala (KO) wystąpił na briefingu przed prokuraturą w towarzystwie swoich współpracowników i parlamentarzystów. - Złożyłem dwa doniesienia do prokuratury, które dotyczą grożenia mi śmiercią, nawoływania do powieszenia mnie - poinformował. - W ostatnim czasie kampania nabrała charakter, można powiedzieć, gangsterski. Bandyckie metody, którymi posługuje się zaplecze jednego z kandydatów na prezydenta miasta, są nie do zaakceptowania przez nas, przez naszych kandydatów. Są granice, których przekraczać nie można. Te granice w naszym mieście zostały już przekroczone przynajmniej o jeden krok - ocenił Kotala.
Jak wynika z pokazanych dziennikarzom przez Kotalę materiałów, zawiadomienia dotyczą bezpośrednio dwóch wpisów w mediach społecznościowych, umieszczonych przez profile z prawdopodobnymi danymi osobowymi, z których jeden zawiera groźbę pozbawienia życia, a drugi zniewagę.
Polecany artykuł:
Kotala na poniedziałkowej konferencji poinformował, że radny KO Bartłomiej Czaja został "bezpośrednio zaatakowany przez grupę niezidentyfikowanych osób ubranych w kominiarki". - Nie dajmy się zastraszyć, nie dajmy się zastraszyć tym grupom, tym osobom, które stosują metody nieakceptowalne w demokracji. Metody te nie mają nic wspólnego z demokracją - mówił w Kotala.
Sam Bartłomiej Czaja poinformował, że w środę wieczorem, krótko po tym, jak rozesłał wśród znajomych plik z informacją z jednego z lokalnych mediów nt. powiązań Michałka ze środowiskami kibicowskimi, "wylał się na niego hejt w internecie" w postaci szkalujących jego dobre imię postów w mediach społecznościowych.
Następnie w nocy ze środy na czwartek na teren jego posesji wtargnęły dwie niezidentyfikowane osoby w kominiarkach i na jego elewacji wymalowały szkalujący go napis, który następnego dnia pojawił się też na chorzowskim stadionie. - Mieszkam z żoną, z dziećmi, zapanowały strach, obawa. Nie ma zgody na tego typu działania, bo dzisiaj prezydent, ja, a za chwilę nasi koledzy i koleżanki będą zastraszani przez tego typu bandytów - ocenił Czaja.
Polecany artykuł:
Przewodniczący rady miasta Chorzowa Waldemar Kołodziej przekazał, że kilku jego kolegów radnych zrezygnowało już z ponownego ubiegania się o miejsce w radzie, obawiając się konsekwencji. - Do ich skrzynek były wrzucane anonimy, zastraszające ich, że jeżeli pójdą do wyborów, stanie im się krzywda. Te wszystkie hejty trwają już od dłuższego czasu, ale groźby śmierci są niedopuszczalne - uznał.
Wiceprezydent Chorzowa Marcin Michalik poinformował o uszkodzeniu w sobotę praktycznie wszystkich materiałów wyborczych KO rozwieszonych w tym mieście, które - jak zaznaczył - są chronione prawem. - To nie jest mowa o mieszkańcach, to nie jest mowa o klubie sportowym, to jest mowa o bandytach - ocenił Michalik.
- W Chorzowie od dłuższego czasu jest zorganizowana grupa przestępcza, bandyci, którzy próbują przejąć miasto, zastraszyć ludzi, prezydenta, a być może go zlikwidować - wskazał poseł Wojciech Król ocen, zapowiadając m.in. wniosek do MSWiA o rozważenie objęcia Kotali ochroną.