O sprawie Janusza Szymika pisaliśmy kilka dni temu. Blisko pięćdziesięcioletni obecnie mężczyzna wyznał po latach, że w latach 80. był ofiarą molestowania seksualnego przez Jana W. proboszcza parafii w Międzybrodziu Bialskim w woj. śląskim. Szymik był wówczas nastoletnim ministrantem. Ksiądz miał go seksualnie wykorzystywać przez kilka lat. Między nim a proboszczem doszło nawet do kilkuset takich kontaktów. Mężczyzna domaga się, aby jego oprawca odpowiedział za swoje czyny. W tej sprawie interweniował m.in.u ks. Tadeusza Isakowiczowa-Zaleskiego, który miał wręczyć dokumenty dotyczące molestowania kardynałowi Stanisławowi Dziwiszowi.
Tymczasem Dziwisz, który wydał wedle informacji Szymika doskonale wiedział o czynach księdza z Międzybrodzia Bialskiego, wydał oświadczenie w tej sprawie. - Wydarzenia, które miały miejsce, a zostały ostatnio opisane w mediach, nigdy nie powinny się wydarzyć. Są one sprzeczne z jakimikolwiek normami moralnymi i etycznymi, szczególnie z chrześcijańskimi. (...) Ponadto, po sprawdzeniu w odpowiednich rejestrach kurialnych, okazało się, że nie ma tam żadnego śladu korespondencji od kogokolwiek do mnie w tej kwestii. W związku zaś z doniesieniem medialnym, że 21 kwietnia 2012 r. miałem otrzymać dokumenty w tej sprawie od ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego w kurii metropolitalnej w Krakowie, muszę zaznaczyć, że w tym czasie przebywałem z pielgrzymką w Ziemi Świętej, co można sprawdzić - twierdzi Dziwisz. Oświadczył, że chce się spotkać z pokrzywdzonym.
Polecany artykuł:
Jak podaje Onet.pl, który w serii artykułów opisał mechanizmy tuszowania sprawy molestowania seksualnego, Szymik nie rozumie, dlaczego kardynał Dziwisz przez osiem lat się z nim nie spotkał. - Przez osiem lat milczał. Przez kolejne lata ksiądz pedofil Jan Wodniak mógł bezkarnie krzywdzić kolejne dzieci. Jeśli po 2012 r. ks. Wodniak wykorzystał kogoś seksualnie, to są to ofiary, które na sumieniu ma właśnie kard. Dziwisz - mówi Szymik. Jak zapewnia, będzie chciał się spotkać z kardynałem.
Tymczasem ksiądz Isakowicz-Zalewski, który piętnuje negatywne zjawiska w polskim kościele katolickim informuje, że ma dowody na spotkanie z Dziwiszem w sprawie Janusza Szymika przed ośmiu laty. - Mój list był datowany na 24 kwietnia 2012 roku. Wręczyłem go kardynałowi osobiście w kurii krakowskiej, bądź w tym samym dniu, bądź w którymś dniu w jego okolicy. Sekretarz kardynała prowadzi dokładny harmonogram zajęć i wizyt, więc można łatwo sprawdzić, którego to było dnia dokładnie. Wręczyłem wtedy nie tylko list, ale i teczkę pełną załączników do tego listu. Wizyta była efektem plenarnego posiedzenia Rady Kapłańskiej w dniu 28 marca 2012 roku, na którą zostałem zaproszony przez Księdza Kardynała. Na Radzie tej byłem przesłuchiwany wobec wszystkich zgromadzonych, w tym wobec wszystkich biskupów krakowskich, przez ks. biskupa Grzegorza Rysia w związku z wywiadem-rzeką pt. "Chodzi mi tylko o prawdę", przeprowadzonym ze mną przez pana redaktora Tomasza Terlikowskiego. Całość spotkania była nagrywana przez organizatora na taśmę magnetofonową - zapewnia ks. Isakowicz-Zaleski w swoim oświadczeniu na Twitterze.
Polecany artykuł: