Prokuratura z Bielska-Białej zbada sprawę wypadku na Węgrzech. Jedna osoba zginęła

2020-08-18 12:43

Prokuratura w Bielsku-Białej rozpoczęła śledztwo w kierunku sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym po tym, jak na Węgrzech miał miejsce wypadek z udziałem polskiego autokaru. Zginęła wówczas jedna osoba, a wiele innych zostało rannych. Sprawdźcie szczegóły!

W poniedziałek, 17 sierpnia, prokuratura w Bielsku-Białej poinformowała o rozpoczęciu śledztwa w kierunku sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym po wypadku z udziałem polskiego autokaru na Węgrzech, do którego doszło 9 sierpnia. To właśnie wtedy, około godz. 6 rano, na na autostradzie M5 w okolicy miejscowości Kiskunfélegyháza na południu Węgier doszło do wypadku autokaru, wiozącego polskich turystów z Bułgarii do kraju. W pojeździe znajdowało się 46 osób. Jeden z pasażerów zginął, pozostali uczestnicy podróży zostali ranni. Oprócz polskich służb, sprawę badają też śledczy z Węgier. Dlaczego wypadek bada prokuratura w Bielsku-Białej? To w tym mieście siedzibę ma biuro podróży, które organizowało wyjazd. 

Za sprowadzenie katastrofy w ruchu lądowym - jeśli jego skutkiem jest śmierć człowieka lub ciężki uszczerbek na zdrowiu wielu osób - może grozić kara od 2 do 12 lat więzienia. 

- W czwartek prokurator rejonowy przekazał tę sprawę do Prokuratury Okręgowej w Bielsku-Białej ze względu na charakter tego postępowania - powiedziała w poniedziałek rzeczniczka tej jednostki Agnieszka Michulec, cytowana przez PAP. Dodała, że postępowanie jest na wstępnym etapie. Polscy śledczy planują między innymi przesłuchanie osób podróżujących tym autokarem. 

Przypomnijmy, że 9 sierpnia polski autokar - na tyskich blachach - z nieustalonych przyczyn zjechał do rowu przy autostradzie. Jeden pasażer zginął, a 24 osoby trafiły do szpitala, wśród nich trzy były w stanie ciężkim. Ofiarą okazał się 35-letni mężczyzna, który wypadł przez okno i został przygnieciony przez autokar. 

- Według relacji telewizji węgierskiej, jeszcze zanim na miejsce przybyły służby ratownicze, wielu pasażerów samodzielnie wydostało się z pojazdu. Na miejsce skierowano dwa śmigłowce i 14 karetek, a poszkodowanych przewieziono do czterech szpitali: w Kesckemecie, Segedynie, Kiskunhalas i Szentes. Poważniejsze obrażenia odniosły trzy osoby, w tym chłopiec w wieku około 5 lat. Pozostałe 42 osoby też przewieziono do szpitali na badania i obserwację - pisze PAP.

Większość z grupy, która podróżowała autokarem, to mieszkańcy woj. śląskiego, między innymi Bielska-Białej, Tychów i Żywca, a także kilka osób z Lublina.

Koronawirusy krążyły przez lata, a kobiety są bardziej odporne

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki