Policjanci od zwalczania przestępstw gospodarczych nakryli MELINĘ prowadzoną przez 85-latkę. Żeby tam handlowała wódą z akcyzą i narzucała na nią swoją marżę, to pal licho. Chociaż to też jest przestępstwo. Starsza pani ROZPROWADZAŁA gorzałkę samodzielnie przygotowaną z nielegalnego spirytusu z tzw. niewiadomego źródła pochodzenia. Babcia-meliniara wpadła na gorącym uczynku, gdy sprzedawała flaszkę 28-letniemu klientowi. Trzeba przyznać, że 6 złotych za butelkę mogło skusić spragnionych. Gdy policjanci weszli do meliny, to znaleźli „plastikowe i szklane butelki wypełnione z alkoholem niewiadomego pochodzenia”. Starsza pani nie mogła udawać, że to nie jej „trunki”. Przyznała się do ich produkcji i sprzedawania. Jak się tłumaczyła? Bo ma tak niską emeryturę, że musiała sobie znaleźć jakiś sposób, by do niej „dorobić”. I w ten sposób możliwe, że dorobi się wysokiej grzywny i wyroku. Wątpliwe, by była wypłacalna. Wątpliwe, by poszła siedzieć. Może gdyby była o te 20 lata młodsza...
Melina myszkowskiej babci to maleńkie ogniwko w strasznie długim łańcuchu handlu nielegalnym alkoholem. Szacuje się, że rocznie grupy przestępcze wprowadzają na rynek ok. 24 mln l alkoholu. Policja szacuje (wg danych za rok 2017), że trzy czwarte to alkohol skażony. Z bimbrowni pochodzi ok. 3 mln l gorzałki. Za handel wódą bez znaków akcyzy grozi grzywna, ograniczenie wolności albo pozbawienia wolności do roku. Uczynienie sobie stałego źródła dochodu z domowego wytwarzania alkoholu etylowego grozi pobytem w więzieniu nawet i przez 3 lata.
Polecany artykuł: