Prywatną lecznicę udusiła sieć szpitali. Mamy ich... za dużo

„W związku z nagłym brakiem możliwości udzielania świadczeń zdrowotnych przez GeoMedical z przykrością informujemy, że od 29 lipca 2019 roku nasza placówka nie przyjmuje Pacjentów do prowadzonych przez szpital oddziałów i poradni specjalistycznych oraz nie realizuje usług w zakresie badań diagnostycznych. Przepraszamy wszystkich naszych Pacjentów za zaistniałą sytuację i wynikające z niej niedogodności” - podała na wspomnianej stronie dyrekcja szpitala. Z początkiem sierpnia w szpitalu nie było już pacjentów i jakichkolwiek nadziei na przyszłość. Wniosek o ogłoszenie upadłości spółki złożono w poniedziałek (19 sierpnia). Lecznicę oddano do użytku w 2017 r.

Nowoczesny budynek (przy ul. Wita Stwosza 41) sąsiaduje w kliniką okulistyczną przy Ceglanej. Są w nim cztery sale operacyjne, zakład diagnostyki obrazowej, 20 specjalistycznych poradni oraz pracownie endoskopii, radiologii i urologii. Jak poinformowała Polską Agencję Prasową prezes spółki, kupnem budynku wraz z wyposażeniem zainteresowane są 4 podmioty. W ciągu 2 lat działalności w GeoMedicalu wykonano ponad 2 tys. operacji i zabiegów i prawie 1,7 tys. badań diagnostycznych. Przez poradnie przeszło 9,1 tys. pacjentów.

W Niemczech (83 mln mieszkańców) mają 1,6 tys. szpitali i chcą zredukować ich liczbę o połowę. Według danych GUS, w 2017 r. w Polsce (38 mln mieszkańców) było 957 szpitali stacjonarnych. 40 proc. z nich to jednostki prywatne. Są to na ogół małe lecznice – dlatego w prywatnych szpitalach jest/było ok. 15 proc. łóżek szpitalnych ogółem. Ogólnopolskie Stowarzyszenie Szpitali Prywatnych uważa, że prywatne szpitale straciły na wejściu w życie (jesienią 2017 r.) tzw. sieci szpitali (są w niej 592 placówki). W sytuacji, gdy średnio 60 proc. przychodów pochodzi z kontraktów z NFZ, a ich wartość nie jest rewaloryzowana, a więc spada, niektóre prywatne lecznice nie dają sobie rady. Jak choćby katowicki GeoMedical. Eksperci wieszczą, że takich upadłości będzie przybywać.