W grupie na Facebooku "Zabrze dla każdego" pojawił się w środę następujący wpis – "Witam, czy ktoś coś wie na temat mężczyzny obserwującego dziewczynki pod szkołami i w okolicy Zabrze Mikulczyce?"
Pod informacją wywiązała się długa dyskusja mieszkańców Zabrza. Wielu z nich potwierdziło, że słyszało już o tym zagrożeniu. Jedna z kobiet napisała nawet, że mężczyzna, przed którym ostrzegają się wzajemnie rodzice, próbował wciągnąć dziewczynkę do samochodu. Na szczęście udało jej się uciec.
Surowa kara dla Legii za zachowanie kibiców w meczu z Górnikiem. Walkowera jednak nie będzie...
Według informacji, którymi wymieniają się mieszkańcy, mężczyzna przed którym się ostrzegają, jeździ niebieskim samochodem, nosi okulary i jest łysy.
"Informujemy Państwa o potencjalnym zagrożeniu dla dzieci"
Do tych doniesień odnoszą się już także same szkoły. Jedna z matek i mieszkanek Zabrza, pokazała zdjęcie informacji, którą otrzymali rodzice dzieci ze Szkoły Podstawowej nr 24 w Zabrzu. Informacja brzmi następująco – "W związku z kolejnym przypadkiem nagabywania naszych uczniów przez nieznajomego mężczyznę informujemy Państwa o potencjalnym zagrożeniu dla dzieci. Mogą być one zaczepiane na ulicach Mikulczyc. Prosimy Państwa o wzmożenie czujności i pilnowanie dzieci" – czytamy w informacji.
Mężczyzna, który potrącił pieszych usłyszał zarzut! Nie przyznaje się do winy
Mężczyzna zaczepił jedną z dziewczynek
– Do tej pory dostaliśmy tylko jedno zgłoszenie. Dziewczynka została zaczepiona przez mężczyznę w samochodzie, jednak nic się nie stało. Dziewczynka pobiegła do szkoły. Policjanci, dbając też o prewencję, przeprowadzili w szkole prelekcję o tym jak dzieci powinny zachowywać się w takiej sytuacji, tak, aby nic im nie groziło – tłumaczy sierż. szt. Agnieszka Żyłka, Oficer prasowy Komendanta Miejskiego Policji w Zabrzu.
Dlaczego zatem w szkole pojawiła się taka informacja? – Dyrekcja chuchając na zimne poinformowała rodziców o tym jednym przypadku, chcąc, aby ci byli tego po prostu świadomi. Chcę jednak podkreślić, że nie mamy powodów do tego, aby mówić, że w okolicy grasuje jakiś zboczeniec, osoba, która zaczepia i ma złe zamiary wobec dzieci. Gdyby tak faktycznie było, na stronie policji pojawiłby się komunikat ostrzegający rodziców i informujący o niebezpieczeństwie – uspokaja sierż. szt. Agnieszka Żyłka