Pogrzeb skatowanego w Sosnowcu Marcina Mizi odbywa się w jego rodzinnym Jastrzębiu Zdroju. Uroczysta msza święta rozpoczęła się o godz. 12 w kościele pw. N. M. P. Matki kościoła przy ul. ks. Popiełuszki. Oprócz najbliższych, przyszło kilkaset osób, które chcą również pożegnać zmarłego. W mszy pogrzebowej bierze udział spora grupa przedstawicieli służby więziennej. 28-latek był powiem funkcjonariuszem SW w Jastrzębiu-Zdroju.
Pogrzeb Marcina Mizi. Przejmujące słowa kapłana
Nabożeństwo odprawia czterech księży. Słowa kapłana na zawsze zostaną z żałobnikami, którzy tego dnia towarzyszyli Marcinowi. Duchowny wspominał m.in. o wspaniałych cechach charakteru Marcina Mizi.
- W bestialski sposób zostało przerwane życie tego, kto był zawsze pomocny i uśmiechnięty, był pełny pasji grał dobrze w piłkę nożną, kochał narzeczoną, miał zaplanowany ślub, bo traktował swoje życie serio. Choć dziś świeci słońce, to dla nas dziś zgasło. Marcin był dla innych takim słońcem. Potrafił rozświetlić życie. Dziś mrok zalewa serce i okrywa ziemię. Nie sposób opisać słowami potwornego bólu i pustki, a także ogromnego bólu rodzącego się w sercach - padło z ust księdza w trakcie kazania.
Ksiądz podkreślał, jak dobrym człowiekiem był Marcin, który wstawił się za słabszym i stanął w jego obronie.
- Żegnamy dziś człowieka, który kochał bardziej bliźniego niż siebie. Jak wiemy chciał, żeby jego organy mogły uratować inne życie. Wiemy, że jego serce bije w kimś innym. On podarował siebie. On taki był - mówił ksiądz.
Duchowny podkreślił również, że Marcin miał zasady, których się trzymał, był sprawiedliwy, a także pokazał, że są wartości za które "warto oddać życie".