Jezioro jest martwe, a skala katastrofy gigantyczna
- Mogę gorzko powiedzieć, że w tej chwili sytuacja jest ustabilizowana. Ustabilizowana w tym sensie, że wszystkie ryby z Dzierżna Dużego są martwe. Wszystkie! - mówi w rozmowie z Super Expressem zrozpaczony Jacek Adamarek, prezes koła nr 29 Polskiego Związku Wędkarskiego. Opowiada, że akcja odławiania padłych ryb w zasadzie została zakończona.
Dramat w wodach Dzierżna Dużego na Śląsku zaczął się w pierwszych dniach sierpnia, a potem tylko narastał. Do tej pory wędkarze, strażacy, żołnierze WOT i wolontariusze wyłowili 110 ton martwych ryb!
-Co najmniej 110 ton, bo część była ważona szacunkowo. Trzeba też pamiętać, że wiele ton śniętych ryb zalega już na dnie, na przykład przy trzcinach - precyzuje Jacek Adamarek.
Trzy razy więcej tlenu w wodzie niż normalnie. Winne złote algi
Pierwotną przyczyną katastrofy jest fatalna jakość wody kierowanej do zbiornika, w tym napływ soli z wodami pochodzącymi z odwadniania kopalń. To powoduje, że tworzą się tam optymalne warunki dla rozwoju złotej algi. Alga uwalnia toksyny, ale także produkuje bardzo duże ilości tlenu. "Woda jest przesycona tlenem, przy tej temperaturze czasami jest to ponad 300 proc. tego, co powinno być w warunkach ustabilizowanych" - opisuje sytuację dr inż. Łukasz Weber, specjalista ds. inżynierii środowiska. Efektem tego nadmiaru tlenu może być tzw. choroba gazowa, która dziesiątkuje ryby.
Próbą walki z plagą złotych alg było eksperymentalne dozowanie nadtlenku wodoru do wody na styku Kanału Gliwickiego i rzeki Kłodnicy. O tej akcji prowadzonej w dniach 13-16 sierpnia 2024 r. informowało Ministerstwo Klimatu i Środowiska. Urzędnicy resortu wskazywali, że nadtlenek wodoru jest wykorzystywany m.in. do zwalczania glonów z gatunku sinic, neutralizacji ścieków i oczyszczania wody.
- Eksperyment z nadtlenkiem wodoru w celu zabicia złotej algi był wykonany już rok temu i nie przyniósł spodziewanych efektów. Uczciwie byłoby powiedzieć, że nie potrafimy sobie z tym problemem poradzić - mówi tymczasem w rozmowie z PAP dr Andrzej Woźnica, biolog z Uniwersytetu Śląskiego i autor publikacji na temat złotej algi w czasopismach naukowych.
Doraźne działania to jedno, ale ważniejszą sprawą jest kompleksowe podejście do powtarzającego się cyklicznie problemu w tym rejonie. Chodzi przede wszystkim o mocno zasoloną wodę odprowadzaną z kopalń. We wtorek, między innymi w odpowiedzi na apel działaczy Greenpeace Polska, resort przemysłu zapowiedział pilne podjęcie, wspólnie z górniczymi spółkami, działań na rzecz zmniejszania zrzutów wód dołowych i ograniczenia ich zasolenia.
- Kończą się prace nad dużym programem inwestycyjnym związanym z ograniczeniem zasolenia zarówno kanału, jak i rzek. Pierwsze informacje na ten temat będą już we wrześniu – informował rzecznik Ministerstwa Przemysłu Tomasz Głogowski.
Co dalej? Ponowne zarybianie akwenu to "robota głupiego"
Prezesa koła wędkarskiego z Dzierżna Dużego pytamy o perspektywę powrotu ryb do tego zbiornika.
- W tej chwili jakiekolwiek próby zarybiania tego akwenu nie miałyby sensu. Dopóki nie zlikwiduje się przyczyny problemu, to byłaby robota głupiego - przyznaje Jacek Adamarek. I apeluje do instytucji państwowych o szybkie, poważne i skuteczne działania - Bez tego jakakolwiek rozmowa o przyszłości Dzierżna Dużego i Kanału Gliwickiego jest bezprzedmiotowa - podsumowuje.
Dzierżno Duże to powstały w 1964 r. zbiornik retencyjny, utworzony na rzece Kłodnicy, która jest dopływem Odry. Woda z jeziora wykorzystywana jest do zasilania Kanału Gliwickiego, co wpływa na poziom wód w Kanale oraz w samej Odrze. Ten swoisty system naczyń połączonych oznacza, że także jakość wody w zbiorniku ma wpływ na to, co dzieje się w kanale i rzece.